Apel

Andrzej Waligórski

      Młody, zadziorny Polaku,
      Nie szastaj się w lewo i w prawo,
      Bądź czyścicielem znaków
      Drogowych! To piękny zawód.

      Są w naszej ojczyźnie szlaki
      Rzucone wśród lasów i zbóż,
      Stoją na drogach znaki,
      Te znaki pokrywa kurz.

      Po co masz niszczyć nerki
      Wódką? Ty się zastanów!
      Kup sobie na raty dwie ścierki
      Z miękkiego, miłego barchanu.

      Każ cioci uszyć sakwojaż
      Z rypsu, bądź też z drelichu
      I ruszaj w daleki wojaż
      O pierwszym świcie, po cichu.

      Nikt pensji na szosach ci nie da
      Za oczyszczanie tablic,
      Ale nie grozi ci bieda,
      Nie wezmą cię, bracie, diabli.

      Czyściciel znaków sam nie wie,
      Skąd złotem sypnie mu świat:
      - Ot, na przydrożnym drzewie
      Rozwali się nagle czyjś fiat.

      Lub z pięknej hispano-suizy
      Zrobi się brzydki wrak,
      A z wraka się sypną dewizy
      Pod twoje nogi, na szlak.

      Wieczorem, zmęczony niezwykle
      Siądziesz na miedzy lub dróżce,
      Na chłopskie motocykle
      Patrząć, płonące w peluszce.

      I włożysz wygodne pantofle,
      W piżamę się ciepłą ubierzesz,
      I może upieczesz kartofle
      W jakimś sfajczonym skuterze.

      I uśmiech na twoje lica
      Wypełznie wolno i miękko
      I jakaś osmętnica
      Dotknie cię dobrą ręką.

      Wiedz, wiara przenosi góry,
      A koniec dzieło wieńczy!
      W powrocie do natury
      Zobacz swój cel młodzieńczy.

      Na rynku pracy jest ciasno,
      Pcha się łokciami wyż,
      Miej swoją specjalność włąsną,
      Nikt ci nie powie "A kysz".

      Bądź jako te ptaki Boże,
      Żyjące sytnie, błękitnie,
      Nie sieje to-to, nie orze,
      A proszę, kraj jakoś kwitnie...


Strona główna