Klątwa nad Chalionem (fragmenty)

Lois McMaster Bujold

    Litości, bogowie, litości. Bylibyśmy ostatnimi głupcami, modląc się o sprawiedliwość.

    - Czy rozumiecie, co znaczy być świętym?
    - Chyba trzeba być pełnym cnót?
    - Właśnie, że nie. Nawet nie trzeba być dobrym. A nawet miłym. Zapewniam, że kiedy człowiek tego doświadcza... zmieniają się wszystkie jego upodobania. Chciwość, duma, gniew stają się zbyt nieciekawe, żeby się nimi zajmować.
    - A pożądliwość?
    - Ta, muszę przyznać z przyjemnością, na ogół nie ustępuje. Ale powinienem powiedzieć raczej, że to miłość. Bo samolubstwo i okrucieństwo, które czynią z pożądliwości zło, zaczynają człowieka nudzić. Ale ja osobiście uważam, że nie dzieje się tak dlatego, że przybywa mu cnót, lecz dlatego, że dawne przywary wypiera w nim oddanie dla swego boga. Bogowie kochają ludzi o wspaniałych duszach, tak jak artyści kochają piękny marmur, ale tu nie chodzi o cnotę. Chodzi o wolę. To ona jest dłutem i młotkiem.

    Czy ktoś przytaczał wam kiedyś kazanie Ordola o pustych naczyniach? Słuchajcie więc, a nie będziecie znudzeni. - Umegat postawił swój kubek do góry dnem. - Człowiek ma wolną wolę. Bogowie nie mogą w nią wtargnąć, tak samo jak ja nie mogę nalać wina do kubka przez dno.
    - Nie, nie marnujcie wina. -Już mi to pokazywano.
    - Ale czy naprawdę pojęliście, jak bardzo bezsilni są bogowie, kiedy nawet najpodlejszy niewolnik może wygnać ich ze swojego serca? A jeśli z serca, to i z całego świata, bo bogowie mogą doń sięgać tylko przez dusze żyjących. Gdyby bogowie mogli korzystać z tego przejścia, kiedy tylko zechcą, bylibyśmy jedynie bezwolnymi marionetkami. Dopiero kiedy pożyczą sobie lub otrzymają w darze wolę jakiejś żywej istoty, mają do dyspozycji malutki kanał, przez który mogą działać. Albo też - tu Umegat odwrócił z powrotem swój kubek i znów uniósł dzban - czasem człowiek może otworzyć się przed bogami i pozwolić im wlać się przez siebie w ten świat. - Napełnił kubek. - Święty to nie cnotliwa dusza, tylko pusta. Mężczyzna lub kobieta, którzy podarowują bogu swoją wolę. Wyrzekłszy się działania, umożliwiają działanie.

    A czymże innym jest błogosławieństwo, jeśli nie klątwą oglądaną z innego punktu widzenia?

    Bogowie nie zsyłają cudów dla naszych celów, tylko dla własnych. Jeśli stajemy się narzędziem, to jedynie z powodu poważniejszej przyczyny. Ale jesteśmy tylko narzędziem. Nie jesteśmy samym dziełem. I tak też będą nas oceniać.

    Świątynia ma służyć... no nie tyle wam, ile Jej. Myślę, że tyle mogę wam obiecać: nikt nie będzie się wtrącał do waszych uczynków.

    Jeśli bogini wkroczyła w ten świat tylko dlatego, że Cazaril w całości zrzekł się swej woli na Jej rzecz, to czy samo pragnienie życia, najbardziej stanowczy z aktów woli, nie wystarczy, by pozbyć się Jej, a wraz z Nią i Jej cudu?

    Klątwa przybiera tysiąc postaci, wynaturza wszelkie dobro, które mogłoby spotkać w życiu Orica, wydobywając zeń i wyolbrzymiając jego słabe strony.

    - Jeśli bogowie wyznaczyli mi tę ścieżkę, to gdzie tu miejsce dla mojej wolnej woli?
    -A! - Może zamiast kontrolować każdy kolejny krok danego człowieka, bogowie wysyłają w drogę setki czy nawet tysiące takich Cazarilów i Umegatów, a do celu docierają tylko ci, którzy tego pragną?

    Nie można odgadnąć z góry bożych planów. Trzymajcie się drogi, jaką wyznaczy wam cnota - jeśli potraficie ją dostrzec - i miejcie ufność, że obowiązek, jaki przyjdzie wam spełnić, to właśnie ten, który wam wyznaczono. I że zdolności, jakimi was obdarzono, powinniście wykorzystać w służbie bogom. Wierzcie, że bogowie nie zażądają od was niczego, czego by wam wpierw sami nie dali. Nawet życia.

    - Pani musiała was bardzo ukochać!
    - Tak jak poganiacz kocha muła, który niesie na grzbiecie jego bagaż - i batem pomaga mu przejść przez wysokie przełęcze.

    Bogowie i my współistniejemy ze sobą tu i teraz, rozdzieleni ledwie o grubość cienia. Nie ma między nami żadnych wielkich odległości do przebycia. Jednak nie można bogów do niczego zmusić. Tak pewnie jest najlepiej. Oni także nie mogą nas zmusić do niczego.

    Niebo jest po drugiej stronie każdej żyjącej osoby, każdego żyjącego stworzenia, tak blisko jak rewers monety albo druga strona drzwi. Każda dusza to potencjalne przejście do świata bogów. Ciekawe, co by się stało, gdybyśmy nagle otworzyli się wszyscy naraz? Czy wtedy nasz świat zalałaby fala cudu, która opróżniłaby niebo? Święci to taki system irygacyjny bogów. Rozważne, ostrożne otwieranie i zamykanie śluz pozwala dostarczyć każdej malutkiej farmie ludzkiej duszy odpowiednią porcję bożego błogosławieństwa.

    Jeśli bogowie postrzegają dusze ludzi, a nie widzą ich ciał, inaczej niż ludzie, którzy oglądają ciała, a nie widzą dusz, to pewnie dlatego tak bardzo im są obojętne wygląd lub sprawy cielesne. Takie jak ból? Czy ból w oczach bogów to tylko iluzja? Być może niebo to nie miejsce, tylko coś jakby punkt widzenia lub kąt widzenia?

    W chwili śmierci prześlizgujemy się między jednym światem a drugim. Tracimy oparcie w materii, a zyskujemy... co? Śmierć wyszarpuje dziurę między dwoma światami.

    A jeśli śmierć tworzy w świecie małą dziurę, która szybko zarasta z powrotem, to czego potrzeba, by dziura stała się większa? Nie zwykła mała szczelina, przez którą można wymknąć się chyłkiem, lecz wielki wyłom, zabezpieczony i podstemplowany, przez który mogą wlać się do nas całe niebieskie zastępy?
    A gdyby zmarł bóg, jaka wtedy otworzyłaby się dziura między niebem a ziemią?

    Tu nie chodzi o szturmowanie nieba - to raczej niebo szturmuje człowieka. Czy Cazaril zdoła przełamać nawyki dowódcy obleganego miasta i otworzy bramy?
    - W Wasze ręce, o Panowie Światła, oddaję swoją duszę. Zróbcie, co należy, aby naprawić ten świat. Jestem do  Waszej dyspozycji.

    Tu nie chodzi o wartość człowieka, tylko o kształt jego duszy. Trzeba umieć zrobić z siebie naczynie, żeby bóg mógł wlać się nam do środka. Teraz już rozumiem, dlaczego nigdy przedtem nie widywałem świętych. Świat nie musi zderzać się z ich wolą, jak rozbijające się o skały fale, lub rozdzielać się przed nimi jak woda przed dziobem statku. Są za to giętcy, podatni i przepływają przez świat cicho jak ryby.

    (Wybór dokonany przez T.P.)


Strona główna