Kości

Ludwik Jerzy Kern

      Przyszedł kiedyś do mnie mój pies
      z oczami pełnymi miłości.
      Zajrzał mi aż do duszy,
      a potem nadstawił uszy
      i spytał:
      - Gdzie są te kości?

      Możliwe, że nieco zbladłem,
      jak wszyscy nagle pytani.
      - Ja - odparłem - kości nie zjadłem...
      Idź, spytaj, może pani?...

      Ale on westchnął głęboko
      i nawet nie drgnął, fujara,
      a potem, zmrużywszy oko,
      mruknął:
      - Zna pan Cezara?
      - Cezara? - rzekłem, nie zmieniając tonu. -
      Tego od rzeźnika?
      - Nie, tego od Rubikonu...

      Czy wszystko jest już wytłumaczone,
      Czy jasne jest?
      Czy nie?
      Skoro ktoś krzyczy:
      "Kości rzucone!",
      to niech psom, psiakrew, powie gdzie.


Strona główna