Czy może być tak, że Go nie ma?

Bp Antoni Długosz


    Bp Antoni Długosz odpowiada na pytania dziewięcioletniego Michała.

    W przekazywaniu wiary dzieciom nikt nie zastąpi rodziców. Kto ma dzieci, wie jednak, że jest to zadanie niełatwe.

    Nie tylko dlatego, że wiara nie jest wiedzą religijną czy łatwym do mechanicznego wyuczenia praktykowaniem obrzędów, lecz stanowi żywą relację z Bogiem, którą trzeba najpierw żyć, by móc w nią wtajemniczać innych. Trudność polega także na tym, że dziecko w swojej prostocie, bezkompromisowości i zaufaniu do świata stawia pytania, które wprawiają dorosłych w zakłopotanie. W swoim dorosłym życiu nauczyliśmy się - wręcz odruchowo - pewnych trudnych lub niewygodnych pytań nie stawiać. Inne zbyt szybko uznajemy jako zbyt naiwne albo mamy poczucie, że nie ma na nie łatwych i gotowych odpowiedzi. Jak to przekazać dziecku?

    Ewa Różycka, mama dziewięcioletniego Michała i czytelniczka "TP", stanęła właśnie przed takim problemem. Postanowiła zwrócić się o pomoc do osoby najbardziej kompetentnej - do biskupa (na mocy sukcesji apostolskiej biskupom został powierzony przez Chrystusa depozyt wiary). Pytania syna przesłała biskupowi Antoniemu Długoszowi, znanemu z telewizyjnego programu dla dzieci "Ziarno", okrzykniętemu przez media "biskupem od dzieci".

    Za zgodą Księdza Biskupa publikujemy jego odpowiedź, przekonani, że już samo postawienie sobie tych pytań i namysł nad nimi warte są naszego wysiłku.

    * * *

    Dziecko żyje atmosferą domu i podświadomie naśladuje postawy oraz zachowania rodziców i opiekunów. Autorytet rodziców odgrywa szczególną rolę w przeżywaniu radosnych i przykrych doświadczeń dzieci, które partycypują w ich postawie wiary.

    Trudno wszystko wyjaśniać na piśmie. Łatwiej pomóc dziecku w szczerej rozmowie z nim. Mimo to spróbuję, może nieudolnie, odpowiedzieć na postawione pytania.

    1. Jedni rodzą się zdrowi, inni chorują, czasem ciężko. Jedni mają mamę i tatę, inni mieszkają w sierocińcu. Dlaczego już na początku życia ktoś ma lepiej, a ktoś gorzej?

    Są choroby, które przychodzą z naszej winy, są i takie, z którymi się rodzimy. Za niektóre z nich w części odpowiadają ludzie: rodzice, lekarze i zatruwający środowisko. Przyczyny niektórych chorób trudno wytłumaczyć; będą stanowiły tajemnicę. Cierpienie także w niektórych przypadkach pozostanie tajemnicą. Dlatego Pan Jezus cierpieniem i śmiercią krzyżową zbawia wszystkich ludzi. Przeżywa to wszystko, czego się boimy.

    Często za dzieci przebywające w sierocińcu odpowiadają ich rodzice. Dzieci sieroty i biedne są okazją, by przychodzić im z pomocą, okazywać im miłość.

    W życiu dużo jest tajemnic. Do tego trzeba przygotowywać dzieci. Ważną rolę w przyjęciu tajemnicy odgrywa autorytet rodziców i ich wiara: zawierzenie Bogu.

    2. Dlaczego Pan Bóg tak często nie wysłuchuje modlitw? Prosiłem Go bardzo, żeby babcia wyzdrowiała, a ona umarła.

    Każda modlitwa jest wysłuchana i przyjęta przez Pana Boga. Nie wszystkie jednak muszą być spełnione. Dzieci też zwracają się z różnymi prośbami do rodziców. Oni decydują, czy spełnią dziecka życzenia, kierując się jego dobrem i bezpieczeństwem. Jeżeli spełnienie prośby dziecka wpłynęłoby źle na jego zdrowie, zagrażałoby życiu czy przeszkadzało w jego rozwoju fizycznym i duchowym, rodzice nie spełnią przedłożonej prośby, co nie znaczy, że mniej dziecko kochają. Kierują się odpowiedzialnością za dziecko i to jest wyrazem ich miłości. Pan Bóg, nie spełniając naszych próśb, nadal nas kocha. Bóg widzi całe nasze życie i zawsze chce naszego dobra. Skoro prośby nie spełnia, oznacza to, że jej wykonanie byłoby dla nas szkodą, chociaż w naszym przekonaniu inaczej to widzimy. Uczmy się od Pana Jezusa postawy z Ogrójca, gdy mówi do Pana Boga: "Ojcze, nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie!". Stąd nasza prośba: Boże, jeżeli będzie to dla mnie dobre, proszę o to; jeśli nie - niech się dzieje Twoja wola!

    Babcia spełniła swoje zadania życiowe. Choroba mogła być dla niej bardzo przykra i bolesna. Widocznie tak jej przyszłość widzi Pan Bóg, dlatego zabiera ją do nieba.

    3. Dlaczego Pan Bóg pozwala, żeby ludzie umierali, a ci, co zostają na ziemi, żeby tak bardzo tęsknili?

    Kiedy się rodzimy, jest pewne, że kiedyś umrzemy. Śmierć nie jest nieszczęściem czy krzywdą dla nas, lecz czymś normalnym, zakodowanym w naszej naturze. Nikt na ziemi nie żyje wiecznie. Mamy starać się o to, by w chwili naszej śmierci każdy był przyjacielem Pana Jezusa. Tęsknota za zmarłymi mówi o tym, że i my spotkamy się z nimi po naszej śmierci.

    4. Po co w ogóle jest starość?

    Starość jest częścią naszego życia, podczas której patrzymy na życie członków naszej rodziny, by cieszyć się ich osiągnięciami i podtrzymywać ich na duchu, gdy przeżywają trudne chwile. Starsi ludzie przygotowują się do śmierci, doświadczając słabości i utraty zdrowia. Przykładem jest Jan Paweł II. Zdrowi i młodzi mają okazję spłacać dług wdzięczności opiekując się starszymi. Starość pomaga nam, abyśmy się zbytnio nie przywiązywali do ziemskiego życia, ponieważ jest ono przemijające.

    5. Czy może być tak, że nam się tylko wydaje, że Pan Bóg wszystko może, a tak naprawdę nic nie może?

    Pan Bóg jest wszechmogący, lecz ciągle liczy się z naszą wolnością. My z kolei nie zawsze umiemy w sposób odpowiedzialny korzystać z tej wolności. Gdyby Pan Bóg odebrał nam wolność, przestalibyśmy być pełnymi ludźmi. Na przykład ludzie bezmyślnie zanieczyszczają przyrodę, co powoduje zmiany w klimacie, zatrucie środowiska itd. Za kataklizmy są odpowiedzialni ludzie nadużywający swojej wolności i troszczący się tylko o siebie.

    6. Czy może być tak, że Go po prostu nie ma? Co wtedy z nami będzie?

    Gdyby nie było Pana Boga, nie byłoby świata i ludzi. Bóg powołuje do istnienia przyrodę nieożywioną i ożywioną oraz daje życie ludziom. Pana Boga nie możemy zobaczyć, ponieważ nie ma ciała, jest duchem. Dlatego Pan Bóg może być wszędzie obecny. Pan Jezus - Syn Boży - jest Bogiem i Człowiekiem, dlatego widzieli Go apostołowie i ludzie, wśród których nauczał. Pan Jezus mówi, że kto Jego widzi - widzi także Boga Ojca.

    Bp Antoni Długosz ("Tygodnik Powszechny", 14.05.2007)


Strona główna