Śnieg IV - 31 stycznia 1980

Stanisław Barańczak


      Należy go oglądać z autobusu "Jelcz"
      starego typu, w którym okna całkiem czyste
      nie są nigdy, z zasady; i należy mieć
      miejsce siedzące z dermy pociętej żyletką
      przez chuligana, z nudów; i należy lekko
      mrużyć oczy, by twarze stłoczone, bezkrwiste
      (mgliście znane, z widzenia) pokrywały wszystek
      szarawy obszar szyby jak lustrzana śniedź;

      i trzeba jechać w tłoku; i trzeba daleko,
      na drugi koniec mózgu, ten, który ma przystęp
      bezwiedny i swobodny do świata, danego
      raz na zawsze, i z łaski; i przy sobie mieć
      w tym autobusie to, co najbardziej dolega,
      ludzką woń, asymetrię, odroczoną śmierć
      (wsuwany - z góry, z wolna - do kieszonek serc
      paszport z trwałą ważnością, ale w czasie przyszłym)
      także kaszel, gderanie, łokieć, nikły śmiech -

      dopiero wtedy można znieść ten ból puszysty,
      tę biel przeszywającą, ten zbyt czysty śnieg.


Strona główna