Żaba na drzewie

Gosia Kościelniak


    Przyśpieszone bicie serca, gęsia skórka i skurcz żołądka. Rozszerzone źrenice. Bezsenność. Brak apetytu. Początek wiosennej grypy? Gorzej. Ogólne rozbicie, brak możliwości koncentracji. Natrętne myśli, zapętlone obrazki w głowie. Monotematyczne sny. Drżenie rąk. Myślisz sobie - przecież mnie to nie mogło spotkać, panuję nad sobą, jestem dorosły, mam dobrą pracę. Na pewno zaraz przejdzie.

    Ale nie. Z elokwentnego, błyskotliwego osobnika wyłazi drętwy żartowniś, jak żałosny wujek na imieninach. Chcesz powiedzieć coś lekkiego, jak zawsze dotąd. I słyszysz kwadratową staroć, która wypływa z twoich ust. Chcesz z wdziękiem odwrócić się w drzwiach i uderzasz głową o wiszący tam od lat kalendarz, strącając przy tym kubek z kawą i wzniecając tuman kurzu.

    Ale - tylko przy niej. Stało się. Reakcje organizmu podobne do przerażenia wywołanego atakiem dzikiego zwierza. Ten dziwny stan przynosi substancja chemiczna przypominająca amfetaminę. Fenyloetyloamina. Ma mocne właściwości podniecające, odurzające, daje uczucie euforii ale i niepokoju. To proste. Początek zakochania. I już element przodomózgowia będący częścią układu limbicznego, który to obejmuje najstarsze struktury mózgu – szaleje! Tak, wiem, jako mężczyźni wolicie konkrety, nie napisałam więc, że właśnie zawiązała się delikatna (?) nić wibracji i że to serce poczęło się cieszyć. A więc od tej chwili, w zależności od tego, co opowiadała wam na dobranoc babcia, zaczynacie snuć plany - o kobiecie waszego życia... Drodze do ołtarza, kiedy w zwolnionym tempie ona potrząsa włosami i zmysłowo poprawia sobie pasek pięknych szpilek... Tego, jak podchodzicie do niej od tyłu, kiedy ona myje naczynia i obejmujecie ją delikatnie szepcząc do ucha miękkie słowa. Albo jak oddajecie jej nerkę z miłości... Wreszcie o małej ławeczce przed omszałym domkiem, a na niej wy oboje z uśmiechem patrzący na wnuki...

    A nie, przepraszam, to jest to, co mówicie jej, nie co snujecie. Wasze snucie kończy się na tym, jak podchodzicie do niej od tyłu. Wiem: konkrety, konkrety. Otóż zdaniem tych badaczy, koncepcja romantycznej miłości jest całkiem świeża, sięga zaledwie dwunastego wieku, kiedy to modne stały się rycerskie romanse i słodka miłość dworna. Antropolodzy, którzy badają ludzkie odmienne kultury są dalej chyba przekonani, że tak zwany romans jest wymysłem życia salonowego europejskich klas wyższych i nie ma co szukać jego śladów w obyczajach czarnej Afryki czy wysepek Oceanii. Tęsknota za tymi uniesieniami w naszej kulturze jest głęboko w nas wtopiona (co pamiętają wszyscy ci, którzy musieli czytać lub wielokrotnie oglądać w dzieciństwie "Noce i Dnie". W końcu poczciwy Bogumił się nie doczekał. A wspomnienie fircykowatego koleżki z bukietem lilii wodnych czy kaczeńców całe życie Barbarze sen mąciło...). Tęsknota tęsknotą, ale fakty są takie, że 97% gatunków wszystkich ssaków nie praktykuje monogamii. Czy znaleźliśmy się w tej wyjątkowej trójeczce pozostałych procent? Hmmm... Można się oczywiście zastanawiać, czy kształtuje nas kultura czy natura, ale to już tylko kwestia siły woli, decyzji, dotrzymywania słowa i innych naszych smutnych ludzkich obowiązków. Pragniemy wielkiej miłości, poranki i noce bez niej są jak filcowe kapcie - nudne i lekko szorstkie, ale kiedy stajemy oko w oko z szansą na nią – okazuje się, że to najtrudniejsza dla nas rzecz na świecie.

    Patrząc na to wszystko z boku, można powiedzieć, że ludzie zachowują się jak żaby, które całe życie marzą o tym, by wskoczyć na drzewo i pięknie śpiewać. Skaczemy, skaczemy, przyklejamy się na chwilę i... spadamy. Bo w naszej naturze leży rechot i pływanie z prądem. Nad wszystkim, co nam nie wychodzi, można się pochylić z troską. Naukowcy to zrobili. Nad zjawiskiem miłości i tak przyszło im późno popracować, bo długo nie wiedziano, jak to ugryźć. Powszechnie sądzi się, że zwierzęta nie mają uczuć. Mają instynkt. Pochylono się jednak i nad zwierzęciem i jego ewentualną zdolnością do kochania.

    Słynny jest przypadek Tex, samicy żurawia, która zakochała się w (tu ją rozumiem) brunecie, brunecie rasy ludzkiej, dyrektorze Fundacji Ochrony Żurawi. Opowiadał, że musiał po prostu wiele z nią przebywać, tańczyć kilka minut rano i kilka minut wieczorem, spacerować w poszukiwaniu robaków, zbudować gniazdo a potem go bronić. Czego jeszcze trzeba? Tylko tego pragniemy: przebywania razem, tańczenia, poszukiwania jadła i zbudowania gniazda. No i bronienia go. Nawet żurawina to wie. Wydaje się oczywiste. A potem przychodzi wiosna, przychodzi nam zdjąć czapkę w tym roku rzadko używaną, przetrzeć oczy, przestawić zegarek na czas łaskawszy i... zakochać się. I nie zważajmy na to, że inni często nie rozumieją dlaczego zakochujemy się śmiertelnie w osobie dla innych wyglądającej przeciętnie. Tu działają fluidy a nasze wszechmocne mózgi mają raczej niewiele do powiedzenia.

    Fluidy zwane feromonami, podobne zapachem do piżma... A także haptony - tajemnicze cząsteczki o nieznanej chemicznej budowie, opisywane przez bioenergoterapeutów. Hormony, feromony, haptony i gniazda - nieważne. Ważne, żeby tej wiosny wreszcie podskoczyć naprawdę wysoko, przykleić się mocno do gałęzi, nabrać powietrza do naszego żabiego płuca i przepięknie zaśpiewać...


Strona główna