Paulo Coelho
- Dlaczego król rozmawia z pasterzem? - spytał chłopiec onieśmielony i zauroczony zarazem. - Jest wiele po temu powodów. Ale powiedzmy, że najważniejszy jest ten, iż jesteś zdolny spełnić Własną Legendę. Młodzieniec nie miał pojęcia, co to była "Własna Legenda". - W tym okresie życia wszystko jest jasne, wszystko jest możliwe, ludzie nie boją się ani pragnień ani marzeń o tym, co chcieliby w życiu osiągnąć. Jednak w miarę upływu czasu jakaś tajemnicza siła stara się dowieść za wszelką cenę, że spełnianie Własnej Legendy jest niemożliwe. Wszystko, co mówił starzec, wydawało się młodemu pasterzowi jakby trochę pozbawione sensu. Ale chciał dowiedzieć się czegoś więcej o owych "tajemniczych siłach" - córka kupca słuchałaby tego z zapartym tchem. - To są siły, które na pierwszy rzut oka wydają się złe, ale tak naprawdę uczą cię, jak tworzyć Własną Legendę. Przygotowują twojego ducha i twoją wolę, bo na tej planecie istnieje jedna wielka prawda: kimkolwiek jesteś, cokolwiek robisz, jeśli naprawdę z całych sił czegoś pragniesz, znaczy to, że pragnienie owo zrodziło się w Duszy Wszechświata. I spełnienie tego pragnienia, to twoja misja na ziemi. - Nawet jeśli chce się tylko podróżować? Albo poślubić córkę kupca? - Albo znaleźć skarb. Dusza Wszechświata żywi się szczęściem ludzi. Albo ich nieszczęściem, zawiścią, zazdrością. Spełnianie Własnej Legendy jest jedyną powinnością człowieka. Wszystko jest bowiem jednością. I kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu. Paulo Coelho "Alchemik", str. 38-39. Raz pewien kupiec posłał
swojego syna po Tajemnicę Szczęścia do najmądrzejszego z ludzi. Przez czterdzieści
dni chłopiec wędrował przez pustynię, aż dotarł do pięknego starego zamczyska
na szczycie wzgórza. Mieszkał w nim ten, którego szukał. Lecz zamiast spotkać
tam wielkiego mędrca, ujrzał salę, w której panowała atmosfera ogromnego
poruszenia: wbiegali i wybiegali kupcy, po kątach, goraczkowo gestykulując,
rozprawiali goście, w tle przygrywali grajkowie, a na suto zastawionych
stołach stały najwspanialsze tamtejsze przysmaki. sam zaś mędrzec zajęty
był rozmową i chłopiec musiał cierpliwie czekać bite dwie godziny, nim
nadeszła jego kolej.
Paulo Coelho "Alchemik", str. 49-50. Objuczone zwierzęta
były wycieńczone długą drogą, a ludzie coraz bardziej milczący. Nocą owa
cisza stawała się nie do zniesienia, tak że nawet głos wielbłądów, który
wcześniej był jedynie zwykłym parskaniem, napawał wszystkich przemożnym
lękiem. W każdej chwili mógł przecież stać się zwiastunem ataku. Ale przewodnik
wydawał się niewzruszony w obliczu bliskiej wojny.
Paulo Coelho "Alchemik", str. 118-119. |