Samowystarczalność czy samodestrukcja?

Marsel Krysztofiński


    Fascynuje a zarazem przeraża mnie przemiana ludzkości! Narodziny nowoczesnego renesansu, chcąc to tak nazwać, są skażone i zepsute. Mówi się, że świat wciąż idzie do przodu, słyszymy ze wszelkiego typu odbiorników wiadomości, które absurdalnie nie oddają w całości prawdziwego kadru świata, takiego jakim go widzimy, jak podczas naszej egzystencji go odczuwamy. Planeta ziemia dzięki oblężeniu zakłamanych głów, zmierza do zniszczenia, w którym wszyscy uczestniczymy.

    Zastanawiając się głębiej nad istotną natury, nie twierdzę że jest ona samowystarczalna. Miniony jak i dzisiejszy geniusz człowieka, był i jest ojcem matki ziemi. Motorem napędowym każdej kondygnacji systemu, struktury funkcjonalnej, jest umysł. Pytanie tylko jaki to umysł? Kto odpowiada za uruchomienie złego tworu machiny notorycznie redukującej wolność. Innowacyjność, nowoczesność ekonomii, to wszystko ma na celu ulepszać, wzmacniać i stymulować, a jednocześnie pomaga zrobić w głowie papkę, szczególnie młodym, podatnym ludziom. Bla, bla, bla... Samowystarczalność mojego "JA".

    Obserwując swoich rówieśników, którzy są w obrębie mojego otoczenia, jak i kompletnie innych, znanych i nieznanych mi osób, zastanawiam się, co lub kto, wytwarza w nich chęć posiadania wszystkiego, przypisywania kogoś lub czegoś sobie samemu. Jeżeli on "to" ma, ja nie mam zamiaru być gorszy, też muszę "to" mieć. Rzadko kiedy słyszę "my", częściej słyszę, "ja!". Ciche westchnienia przeciętnego Polaka; ja to chyba "America's  golden child". Udawana gracja, maniery, biegłość w tematach, kreacja; wszystko zdradza ich samych, bo jako realista dobrze wiem, że ktoś taki to doskonały idealista. Ktoś mówiący, "ja to każdego człowieka traktuje jak równego sobie!" jednocześnie przecząc po czasie opinią o kimś lub szydząc z niego, jest dla mnie głupkiem.

    Od początku był, jest i będzie podział na sfery i klasy, to wiadome, jednak chodzi mi o nieustanną gonitwę po sukces, pojawiające się konkurowanie nawet z najbliższymi. Prowadzi to najczęściej i najłatwiej do zburzenia relacji między sobą. Niemożliwym jest wyjście poza swoją osobowość ubierając się w cudzą, owszem można jedynie wykreować się na kogoś kim się nigdy nie było i nie będzie, lecz to donikąd nie prowadzi. To nie żaden zamach słowny, po prostu samozwańcze inspiracje i zapożyczone natchnienia, prędzej czy później nas pogrążą.

    Jesteśmy zakompleksieni, bojąc się opinii ludzi, którzy często bywają lekkomyślni, zawistni lub nieżyczliwi. Więcej wiemy o przysłowiowym sąsiedzie, niż o samych sobie. Nie ma na świecie człowieka, który nie potrafi niczego. Wszyscy jesteśmy w czymś dobrzy, każdy z osobna jest jakby gliną, z której może wyrzeźbić coś cennego, naszym dłutem jest rozum, zaś pomysł i szlif to osobista zaciętość, samodoskonalenie siebie i mocna wiara w to, co robimy. W ten sposób możemy doprowadzić do polepszenia komfortu wewnętrznego jak i codziennego życia.

    Pamiętaj, że demagogia, lewicowa polityka czerwonych, mass media oraz konsumpcjonizm, to doktryny, którym powierzenie swego zaufania zawsze będzie samodestrukcją.


Strona główna