Do matki

Krzysztof Kamil Baczyński

      Matko! czy są gdzieś jeszcze te ciche godziny
      snów o sławie, zwycięstwie i życiu-bezklęsce,
      marzone i zaklęte: z Bogiem, sławą, synem.
      Matko! czy są gdzieś jeszcze te jasne godziny?

      Godziny... zgonów, życia podeptane butem,
      rozbite na minuty i sekundy bólu,
      w ostrza broni i walki potrzebą przekute,
      ciążące z krokiem naprzód ołowianą kulą.

      Były dni - rozpalone szczęściem niezmierzonym,
      były dni - zachlapane błotem lilie białe,
      były dni - jak perłami usiane korony,
      były dni ciche, smutne, nijakie, nieśmiałe.

      Ty zawsze jesteś we mnie, trwasz we mnie krwiopłynem
      i trwasz tak ziemsko, jednak nadczasowo...
      Jak Chrystus cudze przyjmująca winy
      i cudze krzyże nisąca nad głową.

      Nad nami miłość żywa, bo bogata, wieczna,
      nie zakwitła na rwanych rozognieniem ranach,
      miłość jak przystań spokojna, bliskością bezpieczna
      i jedyna wzajemna bez rany poznana...


Strona główna