Z podróży Dunajcem

Adam Asnyk

      Już jasny księżyc na wodospadzie
      Haftuje srebrem strumienia bieg
      I fala, co się do snu nie kładzie,
      Lekko potrąca o skalny brzeg.

      Już ciemne lasy drzemią w oddali
      Szemrząc modlitwy wieczornej chór,
      Dalekie echa głuchną na fali
      I we mgłach toną podnóża gór.

      Łódkę do drogi strumień kołysze
      I pianą rosi nadbrzeżne mchy:
      Płyńmy więc w ciemność i nocną ciszę,
      W krainę cudów, marzeń i mgły.

      Głowę swą oprzyj na mym ramieniu
      I do księżyca obróć swą twarz,
      I oświecona w bladym promieniu
      O widmie szczęścia dumaj i marz!

      Ja będę śledził na twojej twarzy
      Przelotnych marzeń ruchomą nić
      I będę myślał: Jak pięknie marzy...
      l zwolna zacznę o tobie śnić.

      A tak cię sen mój sercem odmieni,
      Że mi wykwitniesz jak biały kwiat,
      Pełen miesięcznych drżących promieni,
      Rzucony ze mną w fantazji świat.

      I będę mniemał wtenczas wpółsenny,
      Że na twych marzeń tęczowym tle
      Widzę uczucia odblask promienny,
      Płynący ku mnie na srebrnej mgle...

      A kiedy jeszcze fala zdradziecka
      O kamień naszą potrąci łódź,
      To ty z przestrachem trwożnego dziecka
      Na mnie wzruszone spojrzenie rzuć!

      I do mnie bliżej pochyl się cała
      I ujmij silniej braterską dłoń
      Ja będę myślał, żeś ty zadrżała
      W mojego serca spojrzawszy toń...

      A kiedy dalej wypłyniem zwolna
      Na wód leniwych spokojny szlak,
      Może pomyślę, żeś kochać zdolna
      I że mi łezkę rzucasz na znak!

      Więc płynąc znowu w girlandach piany,
      Co się roztrąca o progi skał,
      Wyszepnę przez sen: żem zakochany
      I żem ci serce na wieki dał.

      Tak rozmarzeni oboje ciszą,
      Pijąc tęsknotę i nocny chłód,
      Wymienim słowa, które usłyszą
      Fale i duchy leniwych wód;

      I w księżycowych blasku promieni,
      Rwąc kwiaty marzeń na srebrnej mgle,
      Uwierzym, żeśmy sercem złączeni
      W pierwszej miłości rozkosznym śnie.

      Lecz gdy przybijem wreszcie do brzegu,
      Rzucając miejsce czarownych scen,
      Wtenczas o dobrym myśląc noclegu,
      Poznamy wkrótce, że to był sen!


Strona główna