Lody wanilią pachną,
w pustym porcie słychać rzeki szum,
Kina są jak pałace,
gołębie płyną aż do nieba bram,
Bolą mnie te niedziele,
gdy idę sama przez odświętny tłum,
Idę i szukam kogoś
- kto w barwnym tłumie jest tak
samo sam.
Szukam kogoś, kogoś na stałe,
Na wspólny śmiech i żal,
Szukam kogoś na życie całe,
Na długą drogę w dal,
Niechby taki miał parę groszy
I w oczach ciepła dość,
Niechby wśród ludzi nie był najgorszy,
I niechby mnie kochał, kochał jak
ja jego,
Ech, szukam kogoś, kogoś jasnego,
Czy tutaj taki jest?
Szukam kogoś, kogoś własnego,
Do śmiechu i do łez!
Komu rodzić będę weselne dzieci
i o kogo drżeć,
Komu dom zbuduję, pobielę ściany
i rozpalę piec,
Przy kim się postarzeję i przed
kim nigdy mi nie będzie wstyd,
Komu mam dać nadzieję, a zabrać
noc i dzień, i świt!
Szukam kogoś, kogoś na stałe,
Na wspólny śmiech i żal,
Szukam kogoś na życie całe,
Na długą drogę w dal,
Niechby taki miał parę groszy
I w oczach ciepła dość,
Niechby wśród ludzi nie był najgorszy,
I niechby mnie kochał, kochał jak
ja jego,
Ech, szukam kogoś jasnego,
Czy tutaj taki jest?
Szukam kogoś, kogoś własnego,
Do śmiechu i do łez!