Najpiękniejszymi księgami
Zwiększyłeś skarb ukochany
Owe na półkach sosnowych
Księgi zdobiące Twe ściany.
Bywało, myśl Twa znużona
Spowiedzi bratniej słucha
Z tych opraw, z tych kart, z inicjałów
Mówiących z ducha do ducha.
I wtedy palce Twe drżące
Relikwie stuleci gładzą
Myśli i czucia zaklęte
Graficznych kunsztów władzą.
I wtedy schodzą do izby
Z ksiąg mędrcy, pieśniarze, poeci
W jednej tu chwili zebrani
Mężowie wielu stuleci.
Przez okno kładzie się smuga
Promień zachodu ostatni
I ręce Twoje nagrzewa,
I widma rzeszy pobratniej.
Cisza majestatyczna
Snuje srebrzyste przędziwa
Wieczność się w wieczność przelewa
Przez te ludzkości ogniwa.
Zgasło słońce... Przez okno
Patrzysz... i dusza Twa wzlata
I czyta ponad zmierzchem
Gwieździstą księgę wszechświata.