Górale

Teofil Lenartowicz


      Nasi karpaccy bracia górale
      Siedzą w dolinkach, co się zwą hale.
      Pod modre niebo góry się jeżą -
      Śniegi tam zimą i latem leżą.

      W nizinach szumią wody rozliczne,
      Przy wodach bujne łąki prześliczne,
      Po skałach ciemne świerki się chwieją,
      Jak zajrzysz - góry w mgłach błękitnieją.

      Nadrzeczny kamień gdy weźmiesz w dłonie,
      To cię zalecą fiołków wonie.
      Woda tak słodka i taka chłodna!
      A dusza ludzka tak tam swobodna,

      Że sobie myśli: A Boguż chwała,
      Otom się żywą w niebo dostała!
      Gdyby nie Niemcy, co Polskę kuszą,
      Siedząc jak diabeł nad dobrą duszą,

      To na góralach takie śliczności -
      Że się przypatrzeć naszej piękności!
      Z wielkich gór woda leci na młyny,
      Szumi po dołach, huczy jak młyny...

      Gdzieś tam, daleko, w ciemnym wąwozie
      Wesoły góral beczy na kozie,
      Cygan-włóczęga, co się tam błąka,
      Siedząc przy drodze na drumli brzdąka...

      Nad modrą wodą, pod ciemną skałą -
      Jakby łabędzi tam naspadało -
      Siedzą dziewczyny. A jakie ładne!
      Nie porównają się z nimi żadne!

      Rączki toczone, nóżki maluchne,
      Oczka śmiejące, usta słodziuchne:
      O Matkoż Boska, jakie dziewczyny!
      Co tam lilije! Co tam maliny!

      Góral przez lato barany pasie;
      A zwierza strzela w zimowym czasie,
      A na doliny nierady schodzi:
      Z tak pięknej ziemi wyjść się nie godzi!

      Chyba tam kiedy na jarmark jaki
      Poniesie sprzedać zabite ptaki,
      Chyba na odpust do Częstochowy
      Lub gdy w Krakowie brzmi dzwon zamkowy

      Na Boże Ciało, lub gdy na wojnę
      Wychodzą polskie zastępy zbrojne:
      O, wtedy góral bydło zostawi,
      Matka mu stara pobłogosławi,

      A siwy ojciec grosz da na drogę -
      I starą kosę na zapomogę...

      Złota niewiele człek tam znachodzi -
      Za to się w górach lud złoty rodzi,
      Za to żelaza znajdzie się dosyć,
      Żeby raz wrogi w Polsce wykosić.


Strona główna