Jak żyć?

Hanna Wasiak


    Jesteśmy przygotowywani do Pierwszej Komunii Świętej, do bierzmowania, do ślubu... Zdajemy egzaminy gimnazjalne, maturalne, robimy zawodowe i naukowe kariery... Odstawiamy zepsuty samochód do warsztatu... Wzywamy informatyka w razie awarii komputera... Czytamy poradniki: jak napisać pozew i rozliczyć podatek... Szkolą nas: jak zdobyć klienta, jak go utrzymać i budować z nim dobre relacje... Łatwo nam znaleźć kogoś, kto powie, jak obsłużyć nowy program w komputerze i jak napisać CV...

    Ale trudno znaleźć kogoś, kto powie, jak żyć... A najtrudniej znaleźć kogoś, kto powie nam jak żyć znając diagnozę choroby nowotworowej. Jak żyć i wspierać innych? Jak ogłoszeni święci czy jak aktorskie gwiazdy i gwiazdki z ekranu i pierwszych stron gazet?

    Nie ma i nigdy nie będzie odpowiedzi na takie pytania - chyba że my sami je znajdziemy...

    W dedykowanej mi książce "Jak długo, Panie? - wędrówka przez tajemnicę cierpienia i zła" - Kardynał Gianfranco Ravasi - cytując Dostojewskiego - pyta: "Jeśli wszyscy muszą cierpieć, aby przez cierpienie nabyć sobie wieczną harmonię, to co mają z tym wspólnego dzieci? Całkowicie niepojęty jest powód, dla którego miałyby cierpieć także one i dlaczego także one muszą kupować sobie harmonię cierpieniem?"

    Mój syn - Patryk - zachorował na raka mając 17 lat. Choroba wywarła wpływ na nasze plany życiowe, postawę do życia, do innych ludzi, do rodziny...

    To Wszechmocny Bóg tak poprzestawiał zwrotnice na torach naszego życia. I ja pytałam...

    Pytałam: Jak żyć? gdy po poznanej diagnozie przepłakałam trzy doby, a spotkana przypadkiem kuzynka powiedziała: "Jak ty dzisiaj źle wyglądasz!" Zastanawiałam się, co odpowiadać, gdy znajomi dociekali: "Jak sobie radzisz?". A ja nie radziłam sobie wcale... Pytałam, jak żyć, gdy pierwsi zawiedli ci, co nigdy zawieść nie powinni...

    Pytałam: jak żyć? gdy w trakcie kolejnego etapu leczenia ze szkoły, do której uczęszczał Patryk, otrzymałam pismo treści następującej:

    "Dyrekcja Zespołu Szkół zawiadamia, że syn ... ... w związku z lekceważącym podejściem do nauki i samowolnym opuszczaniem zajęć lekcyjnych (22 godziny) oraz nieprzestrzeganiem regulaminu szkoły otrzymał NAGANĘ Z OSTRZEŻENIEM. Jednocześnie informujemy, że w przypadku powtórzenia się w/w przekroczenia uczeń zostanie skreślony z listy uczniów."

    Podpisy:
    Wychowawca ............... Dyrektor Zespołu Szkół ..................

    Gdy syn chorował, spisałam swoje marzenia. Były takie zwyczajne. Mieć kilka sukienek. Zielony kostium. I nowe czerwone buty.

    Tego, że Patryk skończy dwa kierunki studiów na Uniwersytecie Warszawskim, w ramach doktoratu napisze książkę, a na międzynarodowych konferencjach będzie dyskutował o historii Europy z uczonymi z Sorbony i Oxfordu... nie przewidziałam. To dobry Bóg tak pokrzyżował nasze plany...

    "Świat łamie każdego z nas, ale potem wielu jest silniejszych w miejscu złamań..." pisze Ernest Hemingway w książce "Pożegnanie z bronią".

    Po skończonych przeze mnie studiach podyplomowych z poradnictwa specjalnego w Instytucie Nauk o Rodzinie na Wydziale Teologii KUL, ks. Profesor Mirosław Kalinowski dedykował mi książkę: "Wzrastanie człowieka - w godności, miłości i miłosierdziu". Można wzrastać, szukając odpowiedzi na trudne pytania... Jak wzrastać w tajemnicy cierpienia?

    Na to pytanie próbowali odpowiedzieć uczestnicy międzynarodowej konferencji na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, w której kiedyś brałam udział. "Trudno rozmawiać z pacjentem, który nie ma oparcia w Bogu" - mówi do mnie uczestnik tej konferencji - ukraiński psychiatra - gdy czekamy na windę.

    Jak zaakceptować rzeczywistość choroby? Jak przestać walczyć z rakiem?

    W wywiadzie udzielonym do czasopisma "Zwierciadło" mój syn mówi: "Przyjąłem chorobę, wpisałem ją w swoje życie, a leczenie uznałem za naturalny proces i cieszyłem się z każdego postępu...".

    "Tak wiele nauczyliśmy się od chorych na raka" - mówią psychologowie z Uniwersytetu Gdańskiego na konferencji: "Psychologia w medycynie - medycyna w psychologii".

    W rozdziale "Ćwiczenia z umierania" książki Renaty Arendt-Dziurdzikowskiej zatytułowanej "Możesz odejść, bo Cię kocham" mój syn opowiada:

    "Gdybym nie przeszedł choroby, byłbym słabszym i gorszym człowiekiem. Była moją inicjacją w dorosłość. Miałem szczęście doznać czegoś podobnego do rytuałów inicjacyjnych, których istotą było otarcie się o śmierć - dopiero wtedy człowiek jest gotowy do prawdziwego życia. To było bardzo dobre doświadczenie. W jakimś sensie czuję się wybrany, lepiej przygotowany do radzenia sobie w różnych sytuacjach. Doświadczyłem czegoś ekstremalnego, mam wrażenie, że niewiele rzeczy może mnie zaskoczyć. Żyję lepiej, sensowniej, doceniam zdrowie. Staram się podejmować rozsądne, przemyślane decyzje. Mam też obsesję niemarnowania czasu. Po studiach mogłem podjąć pracę chałturę, ale nie zrobiłem tego. Dostałem fantastyczne stypendium na pisanie doktoratu. Trudno mi wyobrazić sobie, że mogłoby mnie spotkać coś lepszego. Gdybym miał w tej chwili umrzeć, nie żałowałbym niczego...".

    (...)

    "Nadaj sens swojemu życiu z tą historią, która jest tylko twoją historią" - mówi do mnie ksiądz Marek Jarosz, doktor psychologii i dodaje: "Faktów już nie zmienisz."

    Gdy umrę, a Bóg zada mi pytanie "Hanno! Jak wykorzystałaś dar życia?", nie chcę wówczas szukać wymówek i dlatego prowadzę warsztaty z cyklu: "O jakość i godność życia człowieka z chorobą nowotworową" oraz spotkania "Diagnoza. I co dalej? (Po)rozmawiajmy".

    Hanna Wasiak, Bełżyce, styczeń-luty 2013 r.


Strona główna