Jerozolima
Simon Sebag Montefiore (fragment książki "Jerozolima")
Przez tysiąc lat Jerozolima była wyłącznie żydowska, przez czterysta
chrześcijańska i przez tysiąc trzysta islamska, a żadna z tych religii
nie zdobyła Jerozolimy bez miecza, balisty albo haubicy. Nacjonalistyczne
wersje historii mówią zawsze o nieuchronnej drodze do bohaterskich triumfów
i nagłych klęsk, ale w tej książce starałem się pokazać, że nic nie było
nieuchronne, że wydarzenia zawsze mogły potoczyć się inaczej. Losy i tożsamość
jerozolimczyków rzadko dają się jednoznacznie ocenić. Życie w Jerozolimie
za czasów Heroda, wypraw krzyżowych i mandatu brytyjskiego było zawsze
równie skomplikowane i pełne niuansów jak w czasach dzisiejszych.
Na historię miasta składały się ciche, niedostrzegalne przeobrażenia
i gwałtowne rewolucje. Czasami oblicze Jerozolimy zmieniało się od dynamitu,
stali i krwi, innym razem wszystko odbywało się spokojnie. Kolejne generacje
następowały po sobie, śpiewano pieśni i przekazywano je z pokolenia na
pokolenie, snuto opowieści, recytowano wiersze, tworzono rzeźby i przez
stulecia mieszkańcy chodzili co dzień wokół swoich powszednich spraw, przebiegając
drobnymi kroczkami kręte schody, przeskakując sąsiedzkie progi i polerując
stopami szorstkie kamienie, które dziś błyszczą gładką powierzchnią.
Jerozolima, tak urocza pod pewnymi względami i tak odpychająca pod innymi,
zawsze pełna tego, co wzniosłe i co przyziemne, tego, co ordynarne i co
piękne, wydaje się żyć bardziej intensywnie niż inne miasta. Wszystko zostaje
po staremu, choć nic nie stoi w miejscu. Codziennie o świcie trzy świątynie
trzech religii ożywają na swój sposób...
"Jerozolima", Simon Sebag Montefiore, Wyd. Magnum, 2011, s. 558.
|