Tu nawet słońce przechyla się niżej
i spija wodę wiślaną. Tak lato
przemija - jakbyś słowo wyrzekł
niespostrzeżenie. A dzień tak bogato
dzieli się z tobą uśmiechem, zielenią
i coraz mniej go. Wśród wzgórz się rozpływa,
wśród drzew kwitnących, co pachną przestrzenią -
jabłoni, gruszy... I tak dnia ubywa.
Pofruną ptaki. Rozżółci się jabłoń,
pokryje śliwa żałobnym fioletem.
Dojrzały owoc na ziemię opadnie
jak kwiaty białe, strącone już przedtem.
I tylko Wisła tak samo popłynie,
odbije w lustrze swym słońce i błękit.
Tak samo w lecie, jesienią czy w zimie
zachwyci oczy spokojem i pięknem.