Kochałam pana jedną chwilę,
kochałam pana, gdzieś z ukrycia,
Kochałam pana nie najmilej,
nie słychać było serca bicia.
Pomysłu na to mi zabrakło,
kochałam pana siedząc w kącie,
milczało o nas całe Nakło
i Paryż milczał, i Bóg Ojciec.
Mój mąż przez pana się nie strzelał,
nie wstrzymał biegu wóz
i zwykła była ta niedziela,
gdy zniknął pan wśród lip czy brzóz.
Kochałam pana
może nie tak,
jak chłopcy lubią być kochani
i może był w tym
jakiś nietakt,
że świat się wtedy nie zawalił.