Przytłoczon ciszą i bezczynem,
Jestem jak smutny w zmierzchów mroczy,
Jak bym się upił ciemnym winem
I słodkie twe przypomniał oczy.
Z ciemnością patrzą przerażone,
Jak bajki snute w wieczór próżny.
Chcą ciche być, a są szalone,
Jak w ćmie puszczyka śmiech złowróżbny.
Ach, smutny-m jest jak las północą,
Gdzie się powiesił zbrodniarz blady,
A pręty nagich drzew łopocą
I lis się zwleka na wywiady.
Precz, precz! Kto rzekł ci, że litości
Sumieniu memu twojej trzeba!
Że wyrzut ciężki we mnie gości
I że innego nie znam chleba!
Czemu mnie ścigasz przebaczeniem!
Szczędź swej litości zbyt rozrzutnej!
Najgłębszy smutek jest milczeniem,
A skoro krzyczę tak, czym smutny?