Dwoje ludzieńków
O tych dwojgu ludzieńkach, co kochali się w sobie. Lecz w ogrodzie szept pierwszy miłosnego wyznania
Nie widzieli się długo z czyjejś woli i winy,
A gdy zeszli się, dłonie wyciągając po kwiecie,
Pod jaworem - dwa łóżka, pod jaworem - dwa cienie,
I pomarli oboje bez pieszczoty, bez grzechu,
Ust ich czerwień zagasła w zimnym śmierci fiolecie,
Chcieli jeszcze się kochać poza własną mogiłą,
I poklękli spóźnieni u niedoli swej proga,
Więc sił resztą dotrwali aż do wiosny, do lata,
|