ze stosu do zrobienia
przekładam na stos załatwione
przekładam z jednego języka na drugi
pomagam dwóm narodom w interesach
przecieram czerwone oczy
pod koniec dnia odliczam pieniądze
śliniąc palce
I wracam do domu
targając siaty
zbieram rozsypujące się jabłka
poprawiam przekrzywiony beret
zmęczona
brnę po kolana w asfalcie
A przede mną frunie moja poezja
Nad chodnikiem
Jak motyl
piękna i bezużyteczna