Myśli nawiedzające mnie na ruchliwych ulicach

Wisława Szymborska


      Twarze.
      Miliardy twarzy na powierzchni świata.
      Podobno każda inna
      od tych, co były i będą.
      Ale Natura - bo kto ją tam wie -
      może zmęczona bezustanną pracą
      powtarza swoje dawniejsze pomysły
      i nakłada nam twarze
      kiedyś już noszone.

      Może cię mija Archimedes w dżinsach,
      caryca Katarzyna w ciuchu z wyprzedaży,
      któryś faraon z teczką, w okularach.

      Wdowa po bosym szewcu
      z malutkiej jeszcze Warszawy,
      mistrz z groty Altamiry
      z wnuczkami do ZOO,
      kudłaty Wandal w drodze do muzeum
      pozachwycać się trochę.

      Jacyś polegli dwieście wieków temu,
      pięć wieków temu
      i pół wieku temu.

      Ktoś przewożony tędy złoconą karetą,
      ktoś wagonem zagłady.

      Montezuma, Konfucjusz, Nabuchodonozor,
      ich piastunki, ich praczki i Semiramida,
      rozmawiająca tylko po angielsku.

      Miliardy twarzy na powierzchni świata.
      Twarz twoja, moja, czyja -
      nigdy się nie dowiesz.
      Może Natura oszukiwać musi,
      i żeby zdążyć, i żeby nastarczyć
      zaczyna łowić to, co zatopione
      w zwierciadle niepamięci.


Strona główna