Odkryto nową gwiazdę,
co nie znaczy, że zrobiło się jaśniej
i że przybyło czegoś czego brak.
Gwiazda jest duża i daleka,
tak daleka, że mała,
nawet mniejsza od innych
dużo od niej mniejszych.
Zdziwienie nie byłoby tu niczym
dziwnym,
gdybyśmy tylko mieli na nie czas.
Wiek gwiazdy, masa gwiazdy, położenie
gwiazdy,
wszystko to starczy może
na jedną pracę doktorską
i skromną lampkę wina
w kołach zbliżonych do nieba:
astronom, jego żona, krewni i koledzy,
nastrój niewymuszony, strój dowolny,
przeważają w rozmowie tematy miejscowe
i gryzie się orzeszki ziemne.
Gwiazda wspaniała,
ale to jeszcze nie powód,
żeby nie wypić zdrowia naszych pań
nieporównanie bliższych.
Gwiazda bez konsekwencji.
Bez wpływu na pogodę, modę, wynik
meczu,
zmiany w rządzie, dochody i kryzys
wartości.
Bez skutków w propagandzie i przemyśle
ciężkim.
Bez odbicia w politurze stołu obrad.
Nadliczbowa dla policzonych dni
życia.
Po cóż tu pytać,
pod iloma gwiazdami człowiek rodzi
się,
a pod iloma po krótkiej chwili umiera.
Nowa.
- Przynajmniej pokaż mi, gdzie ona
jest.
- Między brzegiem tej burej postrzępionej
chmurki
a tamtą, bardziej w lewo, gałązką
akacji.
- Aha - powiadam.