Sfrunął ptaszek z drzewa, usiadł przy kocurze,
a ten - obudzony - oczy zrobił duże
i zdziwiony wielce tym, co się zdarzyło
mruknął: - Niemożliwe. Komuś tu odbiło.
Zresztą... jestem głodny, więc zjawiasz się w porę
i chętnie z tych piórek zaraz cię rozbiorę.
Na to ptak spokojnie ćwierknął tymi słowy:
- Ty mi nic nie zrobisz, bo jesteś rasowy.
A koty rasowe nie tkną nawet muszki,
bo jak nam wiadomo karmione są z puszki.
Powiedział, co wiedział i fruną na daszek,
taki był bezczelny ten dziwaczny ptaszek.
A kocur zaspany, znów ziewa aż miło
i jest przekonany, że to mu się śniło.