Wiatr przyniósł zapach mokrej trawy,
na niebie szarych chmur plejada,
poranek w słońce niełaskawy,
dzień melancholię zapowiada.
Gdy w proch się sypie garstka marzeń,
optymizm zapadł się pod ziemię,
chciałam radością wiersz rozgwarzyć,
lecz jak to zrobić, jeszcze nie wiem.
Myśli uparcie drżą w kałużach,
choć liście szemrzą pełnią lata,
cień drzew powoli się wydłuża
w piołunu cierpkich aromatach.
I nie wiem, czy ty chciałbyś jeszcze,
bym strofy sercem ci pisała,
powplatać je w codzienną przestrzeń,
czy pozamykać w snu annałach?
Cóż, może przyjdzie taka chwila,
gdy mokre słowa zalśnią słońcem,
w nich zapach szczęścia porozpylam,
a dziś? - przepraszam, chyba skończę...
14.07.2012