Od dzisiaj będę zwyczajny, prosty...

Saul Wagman


      Od dzisiaj będę zwyczajny, prosty,
      Do wszystkich ludzi wyciągnę rękę
      I rzucę za się, gwiżdżąc piosenkę,
      Kamienne bruki, żelazne mosty.

      Dziś jeszcze wszystkie me książki spalę,
      Tylko oprawę najmędrsze książki
      Potnę wśród śmiechu na wąskie wstążki,
      Które dziewczętom wplotę w korale.

      I od nikogo już niezawisły
      Pójdę za miasto żwawo i raźnie -
      I w szczerym polu się zaprzyjaźnię
      I dłoń uścisnę Antkom znad Wisły.

      Od nich się sztuki życia nauczę:
      Śmiechu, miłości i nienawiści.
      Tam się ma dusza z kłamstwa oczyści,
      Z brudu salonów wśród nich się spłucze.

      Od dzisiaj będę zwyczajny, prosty,
      Do wszystkich ludzi wyciągnę rękę
      I pójdę przed się, gwiżdżąc piosenkę,
      Przez trawy, kwiaty, przez głogi, osty.

      Gdzieś na darniowej usiądę ławce
      I w strzępy podrę wszystkie me wiersze,
      Tylko stronice dłuższe i szersze
      Chłopczykom wiejskim dam na latawce.

      Zamieszkam w chacie. Winograd dziki
      Zamiast obrazów z ścian będzie zwisał
      Nic tam nie będę czytał, ni pisał
      Prócz listów chłopom do Ameryki.

      Tam się nauczę pracy, modlitwy,
      Wśród łanów zboża życie zrozumiem,
      Wśród chłopów pojmę, że nic nie umiem,
      Że dotąd były za snem gonitwy.

      Od dzisiaj będę zwyczajny, prosty,
      Do wszystkich ludzi wyciągnę rękę
      I rzucę za się, gwiżdżąc piosenkę,
      Kamienne bruki, żelazne mosty.

      * * *

    Witam serdecznie. Dziś pragnę przedstawić Wam niezwykły wiersz Saula Wagmana - poety, publicysty, tłumacza, wydawcy warszawskiego "Naszego Przeglądu". Utwór ukazał się w numerze 17 "Nowego Przeglądu" z 1919 roku, a następnie opublikowany został w tomiku "Wierszy rozproszonych 1919-1923". Nieznane są losy autora w czasie II wojny światowej. Z niektórych informacji wynika, że w czasie działań wojennych znalazł się na terenie ZSRR i tam popełnił samobójstwo...

    Nie wiem dlaczego, ale powyższy wiersz z 1919 roku skojarzył mi się ze zdjęciem, na którym mieszkańcy getta sprzedają w czasie okupacji polskie książki (można zobaczyć konkretne tytuły...).


Strona główna