Płakała w nocy, ale nie jej płacz go zbudził

Stanisław Barańczak


      Płakała w nocy, ale nie jej płacz go zbudził.
      Nie był płaczem dla niego, chociaż mógł być o nim.
      To był wiatr, dygot szyby, obce sprawom ludzi.

      I półprzytomny wstyd, że ona tak się trudzi,
      to, co tłumione czyniąc podwójnie tłumionym
      przez to, że w nocy płacze. Nie jej płacz go zbudził:

      ile więc było wcześniej nocy, gdy nie zwrócił
      uwagi - gdy skrzyp drewna, trzepiąca o komin
      gałąź, wiatr, dygot szyby związek z prawdą ludzi

      negowały staranniej: ich szmer gasł, nim wrzucił
      do skrzynki bezsenności rzeczowy anonim:
      "Płakała w nocy, chociaż nie jej płacz cię zbudził"?

      Na wyciągnięcie ręki - ci dotkliwie drudzy,
      niedotykalnie drodzy ze swoim "Śpij, pomiń
      snem tę wilgoć poduszki, nocne prawo ludzi".

      I nie wyciągnął ręki. Zakłóciłby, zbrudził
      toporniejszą tkliwością jej tkliwość: "Zapomnij.
      Płakałam w nocy, ale nie mój płacz cię zbudził,
      To był wiatr, dygot szyby, obce sprawom ludzi."


Strona główna