Pogrzebacz ostatni listy czytał
Długim nosem grzebał w popiele
I latały w powietrzu nadpalone słowa
Czy coś jeszcze znaczyły - sam nie wiem
"... tylko przybądź na dworzec - proszę"
A dworzec już był całkiem zwęglony
I godzina pociągu na popiół spalona
Płatki listów fruwały jak czarne anioły
Słowa czytane nad ranem od nowa
Były też niczym czarne płatki śniegu
Pogrzebacz mocno wytrzeszczał oczy
Lecz nic więcej doczytać się nie mógł
"... tylko przybądź na dworzec - proszę"
Ale nikt już nie wiedział po co
Bo zwęglił się rozkład jazdy i pociąg
Pogrzebacz jedynie trzymał się prosto