Pociecho moja ty, książeczko...

Stanisław Wyspiański

      Pociecho moja ty, książeczko,
      pociecho smutna;
      nad małą siedzę schylon rzeczką,
      z wód igrające falą dziecko,
      żal zmroku skrada się zdradziecko
      nad łąkę, rzeczkę, nad mój strumień,
      w duszącej mgle nieporozumień
      zapada noc okrutna.

      Pociecho moja, straszna nocy,
      Pociecho smutna;
      nad wielką siedzę schylon rzeką,
      wód pędem chyżym fale cieką,
      wiary potęga rośnie w mocy,
      nad rzeką, łąką, nad polami,
      nad borów rzeszą, nad mrokami
      noc gaśnie w zorzach,
      w świtach, błyskach,
      i słońce wstaje na przestworzach,
      słoneczna moc okrutna.

      Pociecho moja, dniu słoneczny,
      pociecho smutna;
      nad morza siedzę fal roztoczą,
      wiara nade mną w niebios kręgu,
      widzę te fale wód, jak biegą,
      we sprzęgu wałów, w brył rozprzęga
      w górę się piętrzą, w doły legą,
      jak nowe fale z nagła kroczą,
      a jedna dola im okrutna.

      Pociecho moja, księgi moje,
      schylony w karty księgi patrzę,
      od kart tych patrzę w wód rozwoje,
      z ksiąg karty rzucam w fale twoje,
      O morze, morze wód olbrzymie,
      a tylko fal powrotne rzuty,
      w czas wód rozgwaru, w wód skłębieniu,
      na brzeg rzucają, kędy siedzę,
      z ksiąg, co przepadły w zapomnieniu,
      wydarte z kart tych moje imię,
      nic więcej, tylko własne imię.
      Znikąd okrętu znikąd łodzi,
      a rośnie fala powodzi,
      ha! tam! - jest łódź! - tam - ktoś - przewodzi,
      tam, na dalekim kresie,
      o, bliżej, bliżej, już - fala go niesie,
      to nie powódź - to przypływ - wał bije,
      jęk skargi - ha! mordują - orkan wyje
      Gdzie łódź?! Czy fala schłonie ją okrutna?
      O księgo - oczy patrzą - w wód roztoczy,
      O księgo - serce - oczy,
      Pociecho smutna.


Strona główna