Po cóż

Julia Hartwig

      Po cóż

      Te zmarszczki na twarzy słońca
      ten siwiejący księżyc coraz bardziej zamglony nocą
      i ofiara z liści składana przez drzewa
      wciąż jeszcze mężnie potrząsające wyblakłym pióropuszem
      lśniące ciała grabów postrzelane piorunem czarne wierzby
      w chorobie w poniżeniu w kalectwie połamanych gałęzi
      I ten deszcz uparty zawsze tak samo apelujący do nas:
      Poddaj się po cóż opierać się temu co nieuniknione


Strona główna