Na północy dom rybaka,
przed nim kwiaty trzy czerwone,
lecz ni drzewa, ani krzaka,
w którąkolwiek spojrzeć stronę.
Kwiaty kłonią się ku morzu,
co przed nimi się rozlewa.
W łodzi rybak w światłach zorzy
chwieje się jak biała mewa.
Kwiaty pachną w słońca blasku
wśród niebieskich wysokości.
Piłem jasność dnia o brzasku,
piłem także i ciemności.
Napój dał mi siłę nową,
gdzieś zniknęły wszelkie bóle.
Tyś została mą królową,
ja się stałem twoim królem.
Czy mych trunków bóstwa strzegą,
nie wiem i niewiedzę sławię.
Gdym się zbudził ze snu mego,
kielich pusty stał na trawie.