Polskie ślady na mapie świata, czyli o Polsce bez granic Gniewomir Kuciapski
Polska rzadko kiedy wymieniana była w gronie państw słynących z sukcesów podróżniczych i odkrywczych... Gdy myślimy o tych odkrywcach, dzięki którym na mapach znalazło się kilka dodatkowych kontynentów, którzy nazwali góry i rzeki lub po prostu szerzyli wiedzę o dalekich zakątkach - przychodzą nam do głowy takie nazwiska jak Krzysztof Kolumb, Henry Morton Stanley, Roald Amundsen czy David Livingstone. Tymczasem mapa świata aż roi się od nazw geograficznych pochodzących od nazwisk Polaków. Spośród najbardziej znanych miejsc nazwanych na cześć konkretnych osób, wyróżnić możemy dwa szczyty w koronie świata - Mount McKinley i Mount Everest, Kolumbię - od nazwiska Kolumba, całą Amerykę - nazwaną tak na cześć Amerigo Vespucciego, Jezioro Wiktorii, Zatokę Hudsona czy Cieśninę Magellana. Ale czy Polacy powinni się czuć niczym ubodzy krewni wielkich podróżników i osobistości, użyczających swych imion i nazwisk nowo odkrywanym miejscom na Ziemi? Jak się okazuje - nie do końca, gdyż mamy swój całkiem spory wkład w nazewnictwie geograficznym. Paradoksalnie to w tych najtrudniejszych momentach naszej historii, kiedy Polska jako państwo znikła z map, jej istnienie zaznaczono na nich w inny sposób. Kiedy wielu niepokornych rodaków nie chciało podporządkować się obcej władzy, niektórzy z nich zaczęli podróżować po świecie, dzięki czemu dzisiaj możemy zdobywać australijską Górę Kościuszki, czy być jednym z nielicznych państw posiadającym własną stację antarktyczną - nazwaną imieniem Henryka Arctowskiego. Chilijski "Sługa Boży" Otóż nawet obcojęzyczne źródła wymieniają przynajmniej kilka polskich nazwisk, które odcisnęły znaczący ślad na mapie świata oraz w historii odkryć geograficznych. Trudno powiedzieć, kto jest najbardziej zasłużony w tej materii, lecz z pewnością najwięcej śladów po sobie pozostawił Ignacy Domeyko. Zwany przez wielu "obywatelem świata", urodzony w 1802 r. na terenie dzisiejszej Białorusi, znany stał się znacznie bardziej jako przybrany syn Chile - państwa, które uhonorowało go honorowym obywatelstwem i w którym dziś trudno znaleźć miasto, gdzie nie byłoby ulicy, placu, skweru czy pomnika Domeyki. Chile - kraj, o którego geografii mówi się, że jest szalona, to właśnie Domeyce zawdzięcza swą pierwszą mapę geologiczną oraz odkrycie niezwykle rzadkich złóż arsenku miedzi, zwanego dziś powszechnie domeykitem (dzięki austriackiemu mineralogowi Haidingerowi). Ale Ignacy Domeyko nie przybył do Chile jako podróżnik. Zamieszkał tam na stałe jako chemik i mineralog, a potem działał przez lata jako profesor w Institució Nacional oraz rektor Universidad de Chile! I właśnie dzięki temu w Chile jego nazwisko można spotkać niemalże na każdym kroku! Wykaz miejsc geograficznych noszących imię Ignacego Domeyki znajduje się w ramce obok, choć nie można zapominać także o wspomnianych już niezliczonych ulicach Domeyki, pomnikach czy Muzeum Mineralogicznym jego imienia w La Serenie. Ba, w 1996 r. w Chile zawiązała się nawet inicjatywa wnioskujących o uznanie Domeyki za Sługę Bożego! Australijski odkrywca Oczywiście Domeyko nie jest jedynym powodem do dumy jeśli chodzi o polskie odkrycia geograficzne. Druga znana w świecie postać to Paweł Edmund Strzelecki - jeden z pierwszych badaczy Australii. Osobistość, o której w samych superlatywach wypowiadali się chyba najbardziej znani podróżnicy XIX wieku - Henry Morton Stanley oraz David Livingstone. Strzelecki był pierwszym Polakiem, który samotnie wyruszył w podróż dookoła świata, co miało miejsce w 1834 r. Po pierwszym etapie podróży, którym były Ameryka Północna, a przede wszystkim Półwysep Huron, oraz Ameryka Południowa - w 1839 r. zawitał do Oceanii. Tam dokonał swych najznamienitszych badań geologicznych; odkrył olbrzymie złoża złota, a także wspiął się na najwyższy - jak wówczas mniemano - szczyt kontynentu, który nazwał Górą Kościuszki. Później co prawda okazało się, że w Australii znajduje się wyższa góra od tej zdobytej przez Strzeleckiego -jednak w uznaniu dla jego zasług, nazwę przeniesiono na tę naprawdę najwyższą. Strzelecki zdobył wielkie poważanie w geograficznym światku; szczególnie ceniono go za monumentalne, ponad 500-stronicowe dzieło pt. "Fizyczny opis Nowej Południowej Walii i Ziemi Van Dienena", które na długie lata stało się wyznacznikiem wiedzy o Australii. To między innymi za tę publikację otrzymał z rąk Królowej Wiktorii ordery Św. Michała i Św. Jerzego, a także honorowy doktorat uniwersytetu w Oxfordzie. Warto więc zatem przytoczyć fragment zapisków Strzeleckiego, pochodzących z jego dziennika. Zapisków, w których już wtedy określał Australię jako gościnną ziemię, o otwartych dla wszystkich gości ramionach: "Od czasu mego przyjazdu do Sydney nie mogę się nadziwić, czy naprawdę jestem w stolicy tej Botany Bay, którą opisywano jako "społeczność zdrajców", jako najbardziej zdemoralizowaną kolonię znaną w dziejach świata, jako posiadłość, która raczej rzuca cień niż blask na brytyjską Koronę... Tego samego wieczoru, zachowując wszelkie środki ostrożności, ochraniając mój zegarek i sakiewkę, uzbrojony w kij, zeszedłem na ląd... Tymczasem na ulicach Sydney panował niezmącony spokój, jakiego nie widziałem w innych portach Zjednoczonego Królestwa. Ani śladu pijaństwa czy bijatyk marynarzy, ani śladu prostytucji. George Street, Regent Street imponowały domami i sklepami, których styl przypomniał Londyn. (...) odtąd mam poczucie absolutnego bezpieczeństwa, a delikatny powiew łączy się z nastrojem i czarem samotnego spaceru! O dziesiątej wieczorem ulice są już puste." Na koniec krótka notka autorstwa samego Karola Darwina, który otrzymawszy egzemplarz książki Strzeleckiego napisał tak: "Gratuluję Panu ukończenia pracy, która z pewnością kosztowała wiele wysiłku. Jestem zaskoczony wielością doniosłych spraw, o których Pan pisze. Niech wolno mi będzie wyrazić żal, że nie ma tam o wiele obszerniejszych wyjątków z "Dziennika podróży". Mam nadzieję, że pewnego dnia zostanie on opublikowany w całości... Z całego serca życzyłbym sobie, żeby choć czwarta część naszych angielskich autorów umiała myśleć i pisać językiem choć w połowie tak żywym, a przy tym prostym." Od Ameryki po Azję... Strzelecki i Domeyko to nazwiska dwóch niezwykle zasłużonych dla polskich tradycji podróżniczych postaci, nazwiska nadal widoczne na mapach świata. Dzięki ich odkryciom rozsławione zostały na cały świat także inne polskie znamienitości. Na liście odimiennych nazw geograficznych widnieją nie tylko nazwiska innych podróżników, ale także m.in. żołnierzy, którzy położyli szczególne zasługi dla historii kilku obcych państw. I tu znów pojawia się Tadeusz Kościuszko, którego imię nosi nie tylko najwyższa góra Australii, lecz również wiele miast w USA, gdzie Kościuszko uważany jest za bohatera narodowego ze względu na zasługi położone w okresie wojny o niepodległość. Jego nazwiskiem opatrzono też grupę wzgórz w Alpach Australijskich oraz wyspę u wybrzeży Alaski. Podobnie rzecz się ma z Kazimierzem Pułaskim, który z tego samego powodu co Kościuszko został patronem wielu amerykańskich miast. Nie należy zapominać o osobach z pozoru nieco mniej znanych. Chociażby o Jadwidze Toeplitz-Mrozowskiej, artystce krakowskiej, która dzięki możnemu sponsorowi wiele lat poświęciła na eksplorowanie terytorium Azji. Dziś w Pamirze, w pobliżu Jeziora Zorkul, można się natknąć na Przełęcz J. Toeplitz-Mrozowskiej (oryginalnie: Passo J. Toeplitz-Mrozowska, nazwa nadana przez Włoskie Towarzystwo Geograficzne). Podróżniczka ta była jednym z najbardziej zaznajomionych z Cejlonem oraz górami i ludami Azji Środkowej (m.in. Kirgizami, Tadżykami) czy ludami Indii - naukowców. Polskie ślady na Syberii Jakże wiele polskich śladów pozostawiono na Syberii! Przyczyniły się do tego klęski w powstaniach narodowych - styczniowym i listopadowym, po których to wielu Polaków wywieziono na Syberię lub też sami decydowali się na emigrację. Dotyczyło to przede wszystkim osób wykształconych, w tym wielu podróżników, badaczy i naukowców. W efekcie, jedne z najbardziej widocznych pasm górskich na mapie świata to Góry Czerskiego oraz Góry Czekanowskiego - i jedne i drugie na wschodzie Syberii. Jan Czerski prowadził na Syberii wiele badań z zakresu zoologii, paleontologii i meteorologii. Tym zagadnieniom poświęcił blisko 100 książek, a na temat jego osoby oraz badań przez niego prowadzonych powstało prawie 200 publikacji innych autorów. Imieniem Czerskiego nazwano nie tylko olbrzymie pasmo górskie, ale również trzy gatunki zwierząt wykopaliskowych, górę, dolinę oraz stanowisko archeologiczne na Syberii, a także niewielkie miasteczko. Czerski był zesłańcem politycznym na Syberii, odbył tam karę za udział w powstaniu styczniowym. Jako zesłaniec miał bardzo ograniczone prawa, stąd sam musiał się zająć własnym kształceniem w zakresie nauk przyrodniczych. Kto jednak wie, czy Czerski tak by się zachował w pamięci pokoleń, gdyby nie Aleksander Czekanowski - również więzień syberyjskich obozów po powstaniu styczniowym, ale z bardzo już wówczas uznanym nazwiskiem w świecie badaczy. Aleksander Czekanowski należał do grona najwybitniejszych badaczy Azji Północnej. Całe życie poświęcił Syberii, choć w Polsce wciąż jest słabo znany. Wiele jego dzieł wciąż jeszcze czeka na opublikowanie w Rosji, a na język polski nie zostały przetłumaczone nigdy. Ciekawostką jest to, że prawdopodobnie przyczyną śmierci naukowca było samobójstwo w wyniku posądzenia o kradzież pieniędzy na jedną z kolejnych wypraw. Czekanowski nie wytrzymał presji społecznej i przedwcześnie pożegnał się ze światem. Bądźmy więc dumni z naszej spuścizny i odwiedzajmy miejsca, które w pewien sposób poszerzają granice Polski Pozostali "dawcy nazwisk" na mapie świata:
Polskie nazwy na mapie świata Calle Domeyko - ulica w wielu chilijskich miastach, takich jak np. Antofagasta, Chanaral, Coquimbo, La Serena, Los Angeles, Punta Arenas, Santiago de Chile, Valparaiso itp. Nie tylko nazwy geograficzne Amonit Domeyki (Ammonites Domeykanus) - nazwa jednego z gatunków amonitów znalezionych przez Domeykę w regionie Atakama, nadana przez francuskiego paleontologa Dufrenoya.
Gniewomir Kuciapski (Stosunki Międzynarodowe, 9.02.2009)
|