Pomyśl...

Kazimierz Jasiński


      wczoraj czas się skończył znienacka i cicho
      gdzieś nagle zniknęły schody wprost do ciebie
      rozległ się złowrogi choć bezdźwięczny chichot
      i umrzeć chce wszystko dlaczego sam nie wiem

      jak pies bity kijem mogę tylko jęczeć
      by zamknąwszy oczy razów końca czekać
      sam nie wiem dlaczego znów przed tobą klęczę
      i żebrzę o łaskę i wyrok odwlekam

      a przecież skazałaś nie za moje winy
      bo nawet ty dzisiaj nie powiesz że grzechem
      było gdyśmy sami wtopieni w jaśminy
      stawali się jednym ciałem i oddechem

      powiedzże i nie dręcz dłużej niźli musisz
      czemu się sprzeciwiasz i sobie i światu
      a młodą kwitnącą miłość zwolna dusisz
      pośrodku uśmiechów i kobierców kwiatów


Strona główna