Jak trudno być dzieckiem rozwodników Ewelina Potocka
Mówią o niskim poczuciu własnej wartości, trudnościach w budowaniu relacji, emocjonalnych brakach. Pamiętają kłótnie rodziców, ich wzajemne oskarżenia, nieobecność jednego z nich i konieczność pomocy drugiemu. Osoby, które w dzieciństwie przeżyły rozwód rodziców nie mają w życiu łatwo. Nie można jednak powiedzieć, że dramaty z dawnych lat będą ciągnąć się za nimi już do końca. Psycholodzy przekonują, że każda sytuacja jest inna i z dziecięcych traum można się wyzwolić. Przekonują także, że tylko ten, kto przepracuje swoje nieszczęścia, ma szansę wyjść na prostą. Dorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców, to termin, który funkcjonuje wśród wielu psychologów i terapeutów. Oznacza zespół cech i zachowań, które charakteryzują osoby z rozwiedzionych rodzin. Niektórzy specjaliści mówią o strachu przed wchodzeniem w relacje, ograniczonym zaufaniu, obawami przed porażką. Z drugiej strony eksperci psychologii przekonują, że syndrom DDRR nie został wyodrębniony jako kategoria diagnostyczna w psychologii klinicznej, zaś współczesna psychologia odchodzi od determinizmu. Nie można więc za pewnik wziąć tezy, że jeśli pochodzi się z rozbitej rodziny, w przyszłości będzie się miało problemy z budowaniem bliskich relacji. Niezależnie jednak, czy nazwiemy się DDRR-em, czy pozostaniemy bez klasyfikacji, w wielu przypadkach ciężko zwalczyć brzmię, jakie nałożyli na nas rozwodzący się rodzice. Mur nie do przebicia - Dopiero teraz, kiedy moje życie nabiera jakiegoś celu i sensu, czuję spokój, którego wcześniej nigdy nie miałam. Nadal jednak odczuwam braki emocjonalne i uważam to za swego rodzaju upośledzenie. Mam niskie poczucie własnej wartości, nie wierzę w swoje umiejętności. To wszystko powoduje brak wiary w siebie, w mężczyzn. Z drugiej strony odczuwam dużą potrzebę opieki ze strony mężczyzny. Przez lata zbudowałam jednak mur emocjonalny, który ma mnie uchronić przed kolejnymi krzywdami - opowiada Blanka. Była nastolatką, gdy zrozumiała, że ojciec zdradza matkę i rodzice będą się rozstawać. - Wszystkie momenty w trakcie rozwodu są trudne dla dziecka. Jako dorosły człowiek mogę nawet już to zrozumieć, jednakże zaabsorbowanie rodziców całą sytuacją rozwodową spowodowało, że dzieci były trochę zapomniane - wspomina. Oddaliła się więc od bliskich, wpadła w "złe, osiedlowe towarzystwo". Pierwszy smak alkoholu, papierosów, marihuany. - Za wszelką cenę chciałam zwrócić na siebie uwagę - mówi. Początki, czyli toksyczna sytuacja w domu, były trudne. Potem wybrała złego partnera, który miał być opiekunem, a stał się tyranem. - Miałam 17 lat, gdy go poznałam. Był o siedem lat starszy. Oczywiście środowisko przestępcze, ale wówczas wydawało mi się, że nie jest do końca przeżarty złem i jestem w stanie wyzwolić go miłością. Mama nalegała, bym go zostawiła, ale ja wiedziałam swoje. On świetnie to wykorzystywał. Potrafił mnie emocjonalnie zgnębić, pojawiły się też pierwsze oznaki agresji - na początku słownej, potem fizycznej. Czy mogłam odejść? On powtarzał, że bez niego sobie nie poradzę, nic nie osiągnę i nikt mnie nie pokocha tak mocno jak on - opowiada. Nie być samotnym W tym samym czasie na śmiertelną chorobę zapadł ojciec Blanki. Ten, który kilka lat temu zostawił ją, jej siostrę i matkę. - Wszystko zaczęło sprawiać mi wielki problem, nawet jazda samochodem. Czułam wielką niepewność, gdziekolwiek nie byłam - opowiada. - Przyciągałam same negatywne myśli. Wydawało mi się, że niedługo umrę. To trwało trzy długie lata. Psychologowie zgodnie uważają, że w takich stresowych sytuacjach pod żadnym pozorem nie możemy być sami. Pomoc specjalisty jest na wagę złota, ale nie każdy ma odwagę, by iść do psychologa, "bo przecież nie jest psycholem". Ważne, by w takich momentach ktoś nas wysłuchał i na chłodno pomógł ocenić sytuację. Blance wiary dodała... wróżka. - Powiedziała mi, że czeka mnie rok zmian i niejako nowe życie. Nie mogłam w to do końca wierzyć, bo czułam, że nic mnie już nie czeka. Ale powoli rzeczy zaczęły się zmieniać. Po jednej zmianie, przyszły kolejne. Jak domino. Wszystko się zmieniło, zmieniłam się ja. Blanka uczy się żyć na nowo, po swojemu. Wie, jakie ma priorytety. Chce założyć szczęśliwą rodzinę i mieć dużo dzieci. Zdaje sobie jednak sprawę, że jest jej trudniej niż innym. Emocje u terapeuty Agnieszka jest po trzydziestce. Jako fotograf musi potrafić spoglądać w człowieka głębiej - dobre zdjęcia zrobi tylko wtedy, gdy osoba po drugiej stronie obiektywu odważy się przed nią otworzyć. Z perspektywy zawodowej dla Agnieszki od zawsze było to oczywiste. Jednak we własnym sercu musiała stoczyć kilka batalii, które uświadomiły jej, że problemy, które napotyka, tkwią w niej samej. - Mam duże trudności w emocjonalnym zaangażowaniu się. Mam zaniżone poczucie własnej wartości. Te kwestie wiążą się poniekąd z rozwodem moich rodziców i brakiem ojca - tłumaczy Agnieszka, która na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie bardzo pewnej siebie, zimnej i niedostępnej. W głębi jest jednak bardzo wrażliwą, pełną namiętności kobietą, która szuka własnej drogi. Agnieszka twierdzi, że rozwód rodziców przyczynił się do oziębłości emocjonalnej wobec wszystkich oprócz partnera. Jemu oddaje się w stu procentach, jest bardzo uległa, jest w stanie zrobić dla niego wszystko. Wie, że takie zachowanie prowadzi ją donikąd, dlatego chodzi na terapię. - Ciężko po terapii obwiniać rodziców o cokolwiek. Wierzę, że nie ma idealnych domów i że teraz dorośli ludzie zamiast iść na terapię i zając się swoimi demonami czasem użalają się nad sobą. - Nie ma znaczenia rodzina, z której się pochodzi. Każdy człowiek ma coś do przemyślenia, rozważenia, przerobienia. Terapia wynika moim zdaniem z potrzeby samorozwoju - opowiada Karola, niegdyś wokalistka bardzo popularnego zespołu rockowego. Najgorsze są kłótnie Rodzice Blanki dużo się kłócili, szczególnie że ojciec był typem "awanturującym się". Przyznaje, że rozwód nie wywołał w niej poczucia winy, a "wręcz najlepsze uczucie ulgi, bo od szóstego roku życia modliła się, by oni się rozstali". - Sam rozwód to tylko rozdzielenie się. Najgorsza w tym wszystkim jest sytuacja rodzinna. Szkoda tylko, że niektórzy ludzie nie mają tej świadomości i często są egoistami, a dzieci nie mają dla nich znaczenia - zauważa Blanka. Jej młodsza siostra z całej sytuacji okołorozwodowej najbardziej pamięta kłótnie rodziców. - Szybko oswoiłam się z tym, że się rozwodzą. Nie zastanawiałam się, jak teraz będzie wyglądać moje życie. Zaakceptowałam to, nawet wtedy, kiedy ojciec zabierał mnie do swojej nowej kobiety. Przekupywała mnie prezentami. Pamiętam też, jak rodzice myśleli, że śpię i kłócili się przy mnie. Usłyszałam wtedy różne niepotrzebne rzeczy. Bardzo mnie to wtedy zabolało - opowiada S. - W obliczu rozwodu czynnikami niekorzystnymi są głównie okoliczności, czyli przede wszystkim kłótnie. Ogromne emocje rodziców, wzajemne oceny rodzicielstwa, budowanie sojuszu z dzieckiem przeciwko drugiemu rodzicowi... Te reakcje rodziców są bardzo destrukcyjne dla dziecka, a to nie służy rozwojowi - mówi Maja Filipiak, psycholog kliniczny z Akademickiego Centrum Psychoterapii i Rozwoju przy Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Nie jesteś ze mną, czyli jesteś przeciwko mnie Potwierdza to historia Weroniki, która, choć już dorosła, nadal musi odgrywać role w zależności od tego, z którym rodzicem przebywa. - Rozwód to problem całej rodziny. Od wspólnych obiadków, których już nie ma, po święta, podczas których trzeba słuchać subiektywnych wersji rozstania każdej ze stron. Rozwód moich rodziców nadal jest tak samo ważnym wydarzeniem, jak przed laty. Ciągle patrzę na nowe życia rodziców i muszę w tym się jakoś odnaleźć. To problematyczne, gdyż przy jednym z rodziców muszę udawać pełne zrozumienie i współczucie, a przy drugim tolerancję dla nowych zachowań i stylu życia. Niewygodne udawać ciągle, że jest w miarę ok, skoro w sumie nie jest - opowiada dziewczyna. - Bardzo często zdarza się tak, że rodzic, który zostaje z dzieckiem w poczuciu krzywdy i osamotnienia poszukuje sojusznika. Mówi: jaki fatalny jest ten rodzic, który nas zostawił, nas porzucił, nas okłamał. Dziecko ma emocjonalny problem, by sobie z tym poradzić. Widzi tę cierpiącą dorosłą osobę, jest gotowe ją wspierać często w wielkim poczuciu niezrozumienia i krzywdy. Nie rozumie, dlaczego musi być przeciwko tej drugiej osobie, ale łączy się w bólu z rodzicem, z którym jest - tłumaczy dr Magdalena Śniegulska, psycholog dziecięcy ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Dziś Weronika mówi, że rozwód rodziców tylko bardziej utwierdził ją w przekonaniu, że "szczęśliwe związki to bajka o świętym Mikołaju". - Jeśli dziecko nieustannie jest świadkiem sytuacji związanych z dużym stresem, napięciem, to zwykle powoduje to konsekwencje w postaci budowania się pewnych doświadczeń, które stają się podstawą do sposobu doświadczenia kontaktów w przyszłości. Uczymy się nie tylko intencjonalnie i świadomie, ale także mimowolnie, z doświadczenia. Jeśli rodzice nieustannie nawzajem się krytykują i pokazują, że któreś z nich jest lepsze, a także wzywa do stania po którejś stronie, dziecko może nabyć takie przekonania, że relacje polegają na tym, że "jesteś ze mną albo przeciwko mnie" - dodaje psycholog Maja Filipiak. Szybka dorosłość Bardzo często zdarza się tak, że w obliczu rozwodu dzieci bardzo szybko muszą wydorośleć. Zmienia się podział ról w rodzinie, zmienia się zakres obowiązków. Nie tylko muszą wspierać na duchu rodzica, z którym mieszkają, ale także muszą wziąć na siebie więcej obowiązków formalnych. - Decyzja o rozstaniu nie została podjęta z dnia na dzień - była skutkiem zachowania mojego taty - wspomina Magdalena. - Miał problem z nadużywaniem alkoholu i mimo prób ani my, ani rodzina nie była w stanie mu pomóc. Przez nałóg mojego taty zostałam zmuszona do bardziej odpowiedzialnego zachowania niż przystało na dziecko w wieku 15 lat. Z pewnością ta cała sytuacja nie była dla nas łatwa. Tym bardziej że osoba (mój tata), która była zawsze dla nas podporą zmieniła się nie do poznania. Było mi przykro, że nie będziemy już tworzyć pełnej rodziny, że będziemy musiały się przeprowadzić i nauczyć się mieszkać i funkcjonować same. A wiadomo, że dla trzech kobiet wcale to nie jest takie łatwe. Rozwód rodziców nie determinuje przyszłości - Bez wątpienia rozwód jest dla dziecka trudnym doświadczeniem, wyzwaniem. Zmienia obraz sytuacji, destabilizuje pewien układ, który buduje poczucie bezpieczeństwa szczególnie u małych dzieci, zmienia rozumienie tego, co było do tej pory normalne. Jednak przeżycie rozwodu w rodzinie nie determinuje w sposób jednoznaczny tego, kim człowiek jest, w jaki sposób funkcjonuje, jak wchodzi w relacje, jak się ze sobą czuje w dorosłym życiu - przekonuje Maja Filipiak. Słowa psychologa zdaje się potwierdzać historia Katarzyny. Kobieta jest lekarzem, tak jak ojciec, którego nigdy nie poznała, bo rodzice rozwiedli się, gdy miała dwa lata. Nie odczuwa braku ojca, bo zastępował go wujek. Mimo wszystko ojciec nie zniknął całkowicie z jej życia. Czasami, nawet jeśli nie chce, jej pacjenci dopytują o zbieżność charakterystycznych nazwisk. - Pracujemy w jednym rejonie. Pacjenci zawsze mówią, że to bardzo dobry lekarz. Ale ani ja, ani on nie szukamy kontaktu - przyznaje Katarzyna. Jak tłumaczy Maja Filipiak: - Doświadczenia związane z rozwodem można odnieść do wyników badań nad wzrostem potraumatycznym, czyli tym, co się dzieje z ludźmi po dramatycznych wydarzeniach w życiu. Badania pokazują, że są osoby, które mają się tak samo, jak wcześniej, czyli się adaptują i funkcjonują na podobnym poziomie. Z drugiej strony są takie osoby, które zaczynają funkcjonować gorzej. Ale są też takie osoby, u których następuje wzrost. Osoby dotknięte takim doświadczeniem usiłując sobie z nim poradzić, rozwijają się w sposób dla siebie pozytywny. Potrafią przekuć to wydarzenie, którego oczywiście wolałyby uniknąć, na korzyść. Warto więc zawalczyć o swój spokój, nawet jeśli będzie to trudna walka.
Ewelina Potocka (Onet.pl, 8.11.2013)
|