Czego nam potrzeba

Teofil Lenartowicz


      Daleko, daleko
      Te wody już cieką,
      Przy których widziałem,
      Przy których słyszałem,
      Co tu wyśpiewałem.

      I dęby spróchniały,
      Co przy chacie stały,
      Pod których konary
      Siadał dudarz stary,
      Co się po wsiach włóczył
      I piosneczek uczył.
      Ale w myśli mojej
      Wszystko żywo stoi.

      Sosna rosochata
      I na łące rzeczka,
      Kędy jaskółeczka
      Latała skrzydlata,
      A białe gołębie
      Siadały na dębie,
      A w oknie siadała
      Panieneczka biała,
      Co pieśni śpiewała.

      Ach, w niebie kraj taki
      Jak polskie równiny,
      A jakie chłopaki,
      A jakie dziewczyny,
      Ach, Boże jedyny!

      A Wisła, ta rzeka,
      Co w morze ucieka,
      Co siwa u brzegu,
      A modra z daleka,
      Gdzie płynąc na tratwie
      Flis przygrywa dziatwie
      I wiezie za morze
      Mazowieckie zboże,
      Ach, Bożeż mój, Boże!

      A każdziuchne pole
      Równe jak po stole,
      To jak z ciepłą wiosną
      Pszenice porosną,
      A zboże kłosieje,
      A wiater powieje,
      To zda się w tym zbożu,
      Że płyniesz po morzu,
      Tak wietrzyk kłosami
      Buja jak falami.

      Och, kraj nasz tak błogi,
      Że widząc te niwy,
      Choć człowiek ubogi,
      A jednak szczęśliwy
      I takiej natury,
      Że się nie oddali,
      Choćby mu dawali
      Nawet złote góry.

      Zielona dąbrowa,
      Stado koni biega,
      A jak się wierzbowa
      Fujarka rozlega?
      A jak się tam bawią,
      Jakie bajki prawią?

      Toteż, dawniej, było,
      Wszystko się bawiło,
      Tak w tym kraju milo.

      Teraz tam inaczej,
      Teraz nie zobaczy
      Tych wszystkich radości,
      Same tam żałości.
      To po dawnych dworach
      Srebro stało w worach,
      Na srebrze jadali,
      W jedwabiach chadzali,
      Teraz jedzą z gliny,
      Mój Boże jedyny!

      Lecz choć nie ma wiela
      Bogactwa, wesela,
      Chociaż więcej biedy,
      Niźli było kiedy,
      Wspomnij jeno komu,
      Że ma odejść z domu,
      I z domu, i z kraju,
      Łzami się obleje,
      Na śmierć zatęsknieje
      Po ojczystym raju.

      Nic by nie potrzeba
      Do naszego nieba,
      Jak tylko swobody,
      Równości i zgody.

      O, dajże to, Panie,
      Niechaj się tak stanie
      Dla polskiej krainy,
      Mój Boże jedyny!


Strona główna