Sen czasem niesie ważne odpowiedzi, tylko bardzo trudno je zapamiętać

Prof. Jerzy Vetulani


    O tajemnicach związanych ze snami i ich rozmaitych fazach - mówi prof. Jerzy Vetulani, psychofarmakolog, neurobiolog, biochemik, członek Polskiej Akademii Umiejętności i PAN.

    Podobno człowiek przesypia średnio 20 lat życia. Sporo traci.

    Równie dobrze można by powiedzieć, że traci czas przeznaczony na jedzenie, czytanie, na pracę. Myślę, że wszystkie nasze aktywności nie są stracone, chyba że zbłądziliśmy i musimy wracać długą drogą. Ale i na tej drodze możemy się czegoś nauczyć. Najlepszy dowód na to, że sen nie jest czasem straconym, to fakt, że jeżeli nie śpimy, pojawiają się poważne kłopoty. Długotrwałe pozbawianie snu obraca się w torturę, stosowaną często przy śledztwach.

    Marzenia senne często oddziałują na nas negatywnie. To, że nie możemy uciec, gdy ściga nas Zły, że pojawia się poczucie utraty czy inne nieszczęście, kładzie się cieniem na jawie.

    Ale bywają i sny cudowne: jesteśmy w urokliwych miejscach, przeżywamy wspaniałe przygody. Wszystko zależy od osobowości, od naszych aktualnych doświadczeń.

    Sen przybiera rozmaite fazy...

    Człowiek kładzie się, trochę wierci, potem zapada w sen lekki, a następnie w coraz głębszy i znowu przechodzi w lżejszy. W którymś momencie, po fazie snu głębokiego, jego gałki oczne zaczynają się szybko poruszać. To sen REM, zwany też snem paradoksalnym. Badania potwierdziły, że istnieje kilka faz snu, charakteryzujących się swoistą aktywnością elektryczną mózgu. Kiedy jesteśmy czujni, aktywność mózgu jest zdesynchronizowana: badania EEG ujawniają bardzo niskie fale o dużej częstotliwości, nazywane falami beta. Dzieje się tak dlatego, że każdy neuron wykonuje swoje zadania i nie wszystkie są aktywne w tym samym czasie. Natomiast w momencie, gdy ogarnia nas senność, fale zaczynają się coraz bardziej synchronizować. Neurony nie wykonują własnych zadań: mają taką tendencję, by działać wspólnie. Te fale przy zasypianiu, we wstępnej fazie snu to fale alfa, znacznie wyższe i wolniejsze. Obserwujemy je również u osób czuwających po zamknięciu oczu i relaksujących się. W tej fazie zasypiania mamy jeszcze kontakt z rzeczywistością, ale później wchodzimy w głębsze fazy snu, pojawiają się powolne fale delta, generowane w strukturze zwanej hipokampem, odpowiedzialnej między innymi za tworzenie śladów pamięciowych. Porzekadło, że ranek jest mądrzejszy od wieczora, odzwierciedla fakt, że prawdopodobnie ze względu na aktywność hipokampa sen ułatwia konsolidację śladów pamięciowych, zamienianie śladów pamięci krótkotrwałej w długotrwałą. Jeżeli po wyuczeniu się materiału do egzaminu udamy się na spokojny nocny wypoczynek, będziemy mogli nabytą wiedzę łatwiej wyciągnąć z mózgu, niż gdybyśmy na wkuwaniu materiału spędzili całą przedegzaminacyjną noc.

    Uważa się, że mocny, głęboki sen regeneruje organizm.

    Stwierdziły to badania, przeprowadzone już prawie przed pół wiekiem, wskazujące, że na początku głębokiego snu wydzielają się do krwi znaczne ilości hormonu wzrostu, czynnika powodującego między innymi regenerację tkanek i przyspieszenia gojenia ran. Jednakże sen głęboki to niecała historia. Mniej więcej co 90 minut sen spłyca się, przechodzi przez fazy od 3 do 1, a potem następuje właśnie okres snu paradoksalnego. W ciągu nocy ta rytmika się utrzymuje, ale w kolejnych cyklach mamy coraz mniej fazy snu głębokiego, a coraz dłuższe sny REM. Aż do porannego obudzenia. Sen REM jest bardzo ciekawym zjawiskiem. Chociaż aktywność naszego mózgu jest podobna jak w fazie czuwania, jesteśmy zablokowani motorycznie. Jeśli normalnie w czasie snu przewracamy się z boku na bok, poruszymy ręką czy nogą, to teraz jesteśmy kompletnie sparaliżowani. Obudzeni w takim momencie mówimy, że mieliśmy marzenia senne. Nie mamy ich lub występują one bardzo rzadko, jeśli zostaliśmy obudzeni w innych fazach snu.

    Te marzenia są nam w jakiś sposób potrzebne?

    Najwyraźniej. Posłużę się przykładem: jeśli jakąś osobę pozbawimy snu paradoksalnego, ona potem będzie go nadrabiała. Będzie więcej spała, wchodząc w fazę snu paradoksalnego.

    Dlaczego?

    Bardzo chcielibyśmy to wiedzieć. Gdy się śni coś strasznego, uciekamy, walczymy albo nas mordują, nasza aktywność nie przenosi się na aktywność ruchową. I bardzo dobrze, bo zdarzają się wypadki zaburzenia snu paradoksalnego, w którym śpiący nie są sparaliżowani. Mogą wtedy udusić lub zabić osobę, która znajduje się obok. W Stanach Zjednoczonych zdarzały się przypadki - nie wiem, czy do głosu dochodziła chytra aktywność adwokata czy rzeczywistość - uniewinnienia, ponieważ zabójstwo partnera w łóżku motywowano niewystąpieniem paraliżu sennego. Obrona twierdziła, że oskarżony wykonywał czynności tak, jakby rzecz rozgrywała się na jawie, ale był nieświadomy sytuacji. Myślał, że dusi tygrysa, a dusił śpiącą obok żonę.

    Krzyk przez sen aby nie dowodzi, że paraliż występuje częściej, niż mogło by się to wydawać?

    Krzyki nocne to objawy lęków nocnych, parasomni z grupy zaburzeń wybudzenia. Przeraźliwy wrzask towarzyszy wybudzeniu ze snu głębokiego.

    Można zaryzykować przypuszczenie, że taki sen, jakie przeżycia w realu? Że poniekąd zasłużyliśmy sobie na treść marzeń sennych?

    W pewnym sensie powtarzamy te przeżycia. To prawdopodobnie związane jest z naszą osobowością. Z analizą treści marzeń sennych jest duży kłopot, bo zwykle są one bardzo ulotne. Ślady pamięciowe, które tworzą w czasie snu REM, znikają w ciągu kilku sekund po obudzeniu. Marzenia senne dosłownie przez chwilę tkwią nam w pamięci, trzeba przy tym wiedzieć, że faz REM jest kilka i pamiętamy tylko ostatnią. Jednakże intensywne skoncentrowanie na jakimś problemie może wpływać na treść marzeń sennych. Wiem o przynajmniej dwu przypadkach, w których poważne odkrycia naukowe zostały dokonane w wyniku przeżytego i zapamiętanego snu. Jeden dotyczył niemieckiego chemika organicznego Augusta Kekule. W połowie wieku XIX chemicy ustalali struktury i wzory licznych związków chemicznych, znając wartościowość poszczególnych pierwiastków i ogólny skład chemiczny. W wielu przypadkach rzecz była banalna, ale natrafiono na problem - jak przedstawić wzór benzenu? Związek ten ma wzór C6H6, węgiel ma możność stworzenia czterech wiązań, wodór tylko jednego. Jak wykorzystać trzy nie zużyte możliwości wiązania każdego atomu węgla? Odpowiedź przyszła we śnie: Kekule zobaczył diabelski krąg: sześciu szatanów trzymających się za ogony! Szatany, jak małpy, mogły się chwytać wszystkimi kończynami. Każdy diabeł łapał jednego kolegę za ogon dwiema nogami, jednego jedną ręką, a drugą trzymał maleńką ofiarę, którą był wodór. Powstał piękny pierścień, w którym naprzemiennie występowały pojedyncze i podwójne wiązania między atomami węgla. I ten wzór, zaproponowany przez Kekulego dokładnie 150 lat temu, obowiązuje do dziś.

    A druga historia?

    Przydarzyła się austriackiemu fizjologowi Otto Loewiemu, który badał, czy sygnał z jednego neuronu na drugi pochodzi na skutek bezpośredniego pobudzenia czy może jest to pobudzenie pośrednie poprzez sygnał chemiczny. Czy transmisja jest elektryczna na styk, czy elektryczno-chemiczna. Którejś nocy, z Wielkiego Piątku na Wielką Sobotę roku 1921, miał sen, jak wykonać doświadczenie, przy którego pomocy można by ten problem rozstrzygnąć. Jak przystało na prawdziwego naukowca, miał notesik przy łóżku; zapisał w nim, co należało, po czym zasnął. Rano okazało się, że nie potrafi odczytać tekstu i całą Wielką Sobotę chodził nieszczęśliwy, że, cholera, nie jest w stanie sobie przypomnieć, jak dokonać epokowego odkrycia. Następnej nocy sen na szczęście się powtórzył; Loewi, mieszkający na terenie instytutu, zbiegł do laboratorium i zrobił doświadczenie, z którego wynikało, że chodzi o drugi przypadek. Za to odkrycie dostał Nagrodę Nobla. Wracając do pani pytania: oczywiście obaj ci uczeni zasłużyli sobie na swoje sny, ponieważ ich treści tkwiły w ich umyśle. Niemniej marzenia senne najczęściej są płynne, zmienne.

    Jedna rzeczywistość przechodzi w drugą, można by rzec - bez ostrzeżenia.

    Znajduje się pani w ogrodzie i nagle okazuje się, że akcja rozgrywa się nad morzem, jak gdyby myśl biegła swoimi ścieżkami. Sądzę, że normalnie nasze komórki nerwowe pracują i tworzą myśli, które zmysły bardzo ściśle kanalizują. We śnie zmysły nie działają i umysł, kompletnie nie krępowany, zaczyna tworzyć własną bajkę. Dochodzą do tego emocje. Jeśli kładziemy się spać szczęśliwi i zadowoleni, sny będą dobre, natomiast jeśli kładziemy się spać z uczuciem winy czy zagrożenia, będą gorsze. Warunki snu wpływają na kształt marzeń, gdyż część zewnętrznych bodźców może być inkorporowana do marzenia sennego. Posłużę się własnym przykładem. Zwykle idę spać z włączonym na budziku radiem TOK FM i potem śni mi się dyskusja. Chcę coś powiedzieć, ale mi nie pozwalają. Jestem zdenerwowany - kurczę, zaprosili, powinienem porozmawiać, przecież wiem dokładnie - a potem się budzę i okazuje się, że to była dyskusja w radiu, a ponieważ mój mózg przyswaja najbardziej prawdopodobną rzecz, słysząc dyskusję, zakłada, że jestem jej uczestnikiem. Przekonałem się, że marzenia wewnętrzne mogą stymulować. Jeśli zasnę w lecie, gdy pada na mnie słońce, mam inne sny niż wówczas, gdy dzieje się to zimą i na dodatek kołdra zsunęła mi się z nóg. Wtedy śni mi się, że jestem na Antarktydzie.

    Ostatnio analizowałam własne marzenia senne, zdawałoby się żywcem wzięte z Salvadora Dalego. Co się okazało? Że wynikały z połączenia fragmentów lub ech zdarzeń rzeczywistych.

    Właśnie: ponieważ nie było kontroli zmysłowej, wydawały się surrealistyczne. Sztuka surrealistyczna polegała na tym, że patrzyło się na jakieś obiekty niestandardowo. Być może inspiracją dla artystów stały się senne obrazy.

    Sen wydaje się wybiórczy. Pewne zdarzenia i okoliczności bierze pod uwagę, inne zdecydowanie odrzuca.

    Proszę zwrócić uwagę, że jeśli śnimy się sobie sami, to bez przypadłości czy niesprawności, które w którymś momencie nastąpiły. Umysł jest dla nas łaskawy i wybiera miłe rzeczy. Ale to samo dotyczy i realu. Gdybym był tak mądry i przystojny, jak mi się wydaje, rozmawiałaby pani z naprawdę wielkim człowiekiem.

    Czy to możliwe, że na podstawie snów jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłość?

    Warto pamiętać, że sny wieszcze odgrywały w historii dużą rolę, przykładem biblijny Józef, przepowiadający faraonowi. Dawniej przy dworach zatrudniano wieszczów, poprzez których, jak sądzono, Bóg przemawia do człowieka.

    Było coś na rzeczy?

    Sądzę, że to nie sny, ale ich objaśniacze mieli zasadniczy wpływ na historię, podsuwając decydentom pewne propozycje działania (patrz biblijny Józef). Niewątpliwie wieszczowie interpretowali sny "pod" władcę. Znana jest historia o faraonie, któremu śniło się, że kiedy był na polu, zwiędły wszystkie kłosy, oprócz jednego. Poproszono wieszcza, a ten powiedział: "O, nieszczęśliwy królu, będziesz widział śmierć wszystkich swoich najbliższych". Wezwano drugiego, który przemówił: "O, szczęśliwy królu, wszystkich przeżyjesz w dobrym zdrowiu". Nie ma żadnego racjonalnego powodu, żeby mniemać, że przyszłość otwiera się przed nami we śnie, natomiast możemy użyć snu, by skonsolidować nasze nadzieje i oczekiwania. Ale czy tylko? Rozmawiałem kiedyś z nieżyjącym już profesorem Wereszyckim, który wierzył, że coś jest we wróżbach. Był ułanem i stacjonował w Wilnie, rodzinę miał pod Lwowem. I właśnie w tym Wilnie Cyganka mu powróżyła, że w ciągu tygodnia przyjedzie do swojego dworu, usłyszy krzyk i zobaczy krew, co oczywiście porucznik wyśmiał. Nieoczekiwanie dwa dni później otrzymał rozkaz wyjazdu z depeszą do Lwowa. Po drodze zajechał do dworu, wszedł do kuchni, gdzie kucharka właśnie zabijała kurę. Kura oczywiście darła się wniebogłosy. Czy jakieś okno z przyszłości otworzyło się Cygance i coś tam zobaczyła w bardzo wąskiej szczelinie? Naukowo rzecz jest nie do sprawdzenia. Mogę tylko stwierdzić, że czasem dzieją się rzeczy niewytłumaczalne, np. stawanie zegarów w momencie śmierci kogoś bliskiego - sam byłem świadkiem takiego zdarzenia - czy, w takiej samej sytuacji, pękanie szklanek. Warto notować takie zdarzenia, bo być może w przyszłości można je będzie wyjaśnić zgodnie z aktualnym stanem wiedzy. Największym głupstwem, jakie można zrobić, to założyć, że wszystko już wiemy. Na pewno nic nie wiemy o proroczej roli snu.

    Skoro rzeczywistość tak mocno jest obecna w naszych snach, możemy je zaprogramować?

    To, że rzeczywistość ingeruje w sen, jest pewne. Ale na to, czy możemy pójść dalej po linii czasu i wrócić do aktualnego, nie mamy pewnych dowodów. Może i dobrze, bo taka sytuacja rodziłaby niebezpieczeństwo, że po powrocie do rzeczywistości moglibyśmy na nią wpływać, niekoniecznie korzystnie.

    Sen stał się ważnym tematem teraz, kiedy wielu z nas narzeka, że ma kłopoty z zasypianiem - i sięga po leki.

    Moim zdaniem leków nasennych należy unikać, bo wprawdzie ułatwiają zasypianie, ale zmieniają to, co nazywamy architekturą snu: ubywa snu REM, a także snu głębokiego, z uwalnianiem hormonu wzrostu. Nie należy się przejmować bezsennością, bo w końcu i tak zaśniemy i, co ciekawe, wrażenie, że nie śpimy, czerpiemy z czasu, kiedy to się dzieje, a kiedy śpimy, natychmiast o tym zapominamy. Kiedy bada się osobę, która skarży się na bezsenność, okazuje się na przykład, że w nocy sześć razy się budziła na 5 minut, a między tymi epizodami spała, tyle że tego nie pamięta. Nieświadomie łączy okresy czuwania, a jeśli na dodatek przywiązuje wielką wagę do domniemanej bezsenności, jest bardzo nieszczęśliwa.

    A jak to jest z kobietami i mężczyznami, bo przecież mamy trochę inne mózgi...

    Kobiety mają więcej marzeń sennych, a przynajmniej lepiej je sobie przypominają. To one mają czasem krótkie marzenia senne w czasie snu nie-REM. Sypiają trochę dłużej, przy czym na ogół zdrowsi są ci, którzy śpią krótko. Natomiast istotna jest kwestia drzemek w ciągu dnia. Przeprowadzano badania, z których wynika, że ktoś, kto się im oddaje, zachowuje większą trzeźwość umysłu po południu i wieczorem i dlatego największe korporacje urządzają dla swoich co ważniejszych pracowników pokoje do drzemki. Sam mam tendencję do przysypiania w tramwaju albo na wykładach innych niż własne (tu śmiech). Mój ojciec po powrocie z uczelni przebierał się w piżamę i spał do godziny piętnastej (mama w tym czasie zaprowadzała w domu godzinę policyjną), budził się jak skowronek i do północy słychać było klekot jego maszyny do pisania.

    Jak pan sądzi, panie profesorze: nadejdą czasy, kiedy na podstawie snu można będzie orzekać o człowieku?

    Niewątpliwie wzorzec snu już teraz wiele o nim mówi. To, czy ma wiele snu głębokiego, pozwala stwierdzić, jak szybko się regeneruje.

    A to, czy ma podły charakter czy wprost przeciwnie, już nie?

    To chyba widać na oko. Ewentualnie może temu służyć badanie treści snu. Oczywiście to już zadanie dla psychologa, a nie neurofizjologa. Facet z podłym charakterem będzie łgać, dobry oszust musi sprawiać wrażenie osoby o nieposzlakowanej uczciwości. Coś tam o sobie wiemy, ale może niedobrze wszystko wiedzieć. Niektórym się wydaje, że jak już do tego dojdzie, metodami korekcyjnymi nauczymy się przeprowadzać terapie genowe, ja jednak uważam, że lepiej, żeby proces ten postępował metodą naturalną. W przeciwnym przypadku możemy się znaleźć w sytuacji ucznia czarnoksiężnika. Otworzył nowe rozdziały, na których mu absolutnie nie zależało, i mogą z nich wyjść potwory.

    Prof. Jerzy Vetulani ("Polska - The Times", 1.02.2015)


Strona główna