Jak wonne sosnowe drzewo
pojone żywicy więźbą
wystrzela ku niebu słowo
wiersza zieloną gałęzią...
Rośnie - wspaniałe, bujne,
do mózgu korzeniem wsparte,
pod kory brunatną runią
sącząc żywicy prawdę...
Złotokłującym igliwiem
liter opiewa błękit...
Leśnie, puszyście kwili,
jak ptak chwycony do ręki...
Aż z lasu żywicznych stronic
siekiery podstępnym ciosem
czytelniku - wytniesz
najpiękniejszą z moich sosen.
(styczeń - luty 1937)