Tej zimy gdy nad Podlasiem
zawisł syberyjski wyż
w oknach pojawiły się koce
wełniane kapy w drzwiach
psy wybiegały na krótko
rysowały na śniegu strzałki
z której strony ludzi kochać
z której nienawidzić
my jednak skupiliśmy się
na kaflach rozgrzanych węglem
ciepłych opowieściach
wszystko sobie przypomnisz - mówiłeś - zobaczysz
matka wychodzi z wilgotnego lasu
niesie koszyk maślaków
ojciec za nią z uśmiechem
patrzy na jej nogi
wieczorami psy
zmęczone bezużyteczną pracą
układały się do snu
grzbietami w stronę pieca