By rzecz ująć z detalami
temat tak zakończyć mogę:
Budowaliśmy z kumplami
coś płaskiego, jakby drogę,
a że praca była ostra
i częściowo za darmochę,
droga wyszła dosyć prosta,
tylko wyboista trochę
Lecz świeciła nam myśl główna,
którą tak bym ujął tu:
przyjdzie walec i wyrówna,
przyjdzie walec i wyró,
przyjdzie walec i wyró!
Więc choć się z początku
sporo orłów na niej wywijało,
niemniej, rzecz ogólnie biorąc,
iść się po tej drodze dało,
sprawa była oczywista,
siwy mróz czy lipiec duszny,
nic, że droga wyboista,
ważne, że kierunek słuszny!
Niezależnie zaś myśl główna,
wciąż nam dodawała tchu,
przyjdzie walec i wyrówna,
przyjdzie walec i wyró,
przyjdzie walec i wyró!
Aż ktoś dostrzegł, że wertepy
szlak nasz znaczą jako żywo,
nie z nadmiernej, panie, krzepy,
nie z romantycznego zrywu,
tylko nacią od pietruszki
wisi ludziom ta robota
tylko każdy własnej dróżki
szuka cichcem po wykrotach
Ale krzyczy, jak on krzyczy!
jak on krzyczy, że rzecz główna
dalej, szybciej, naprzód, lu,
przyjdzie walec i wyrówna,
przyjdzie walec i wyró,
przyjdzie walec i wyró!
A kto sobie koleine już
wydeptał, bierze szmalec
i odwala partaninę
powołując się na walec,
A ten przeto gromkim basem
Wnoszę ludziom ku przestrodze
Przypomnijmy sobie czasem
Jak trza iść po równej drodze
Przyda się ta sztuka trudna,
gdy naprawdę w którymś dniu
przyjdzie walec i wyrówna,
przyjdzie walec i wyró,
przyjdzie walec i wyró!
Gdy się za się me wezwanie
Panie i Panowie mili
Śmiejąc się z politowaniem
Mimo uszu znów puścili
wiedzcie że ja też, broń Boże,
tu nie będę zębem zgrzytał
gdy się komuś nagle może
nie spodobać moja płyta
No to co, że forma brudna
i że błędy tam i tu?
przyjdzie walec i wyrówna,
przyjdzie walec i wyró,
przyjdzie walec i wyró!