Ta wojna ciągnie się, moiściewy,
Już od Adama i od Ewy
Kto pierwszy zaczął?
Z tym jest krewa.
Nie wiem, choć sprawę dawno badam.
Adamy mowią mi, że Ewa,
Ewy zaś twierdzą, że to Adam...
Mniejsza, kto winien, E czy A
Dość na tym, że ta wojna trwa.
Przez wieki ciągnie się bez końca,
Przez całe noce,
Całe dnie -
W potokach deszczu,
W blasku słońca
Walczą ze sobą obie płcie.
Czasem się toczy bój na uszko,
Czasem na cały dom wybuchnie -
A front przebiega przez stół,
Przez łóżko,
A nawet przez ślepą kuchnię.
W czasie potyczki
(Zwłaszcza żonie)
Wpadają w ręce różne bronie.
Nie żadne tam rakiety zdalne,
Nie, bronie bardziej konwencjonalne,
Wypróbowane przez wieki całe
I niezawodne
Jak szczotka lub wałek.
Potem zazwyczaj rozejm bywa,
Ale to nie trwa nigdy długo,
Bo w płciach się ciągle chęć odzywa,
By zwalczać jedna drugą.
A jednak patrząc na bitwy pole
Aż serce się w człowieku kraje,
Ilu Adamów wciąż idzie w niewolę,
Ile Ew się bez walki poddaje!
Inaczej, owoce tego cassus belli,
Skąd byśmy się na świecie wzięłli?