Wplączę we włosy szelest wiatru,
pobiegnę ścieżką zamyślenia,
dopóki lato swe teatrum
roztacza w barwnych światłocieniach.
Póki oddechem nocy płynie
zapach maciejki i wrzosowisk,
świerszcz stroi skrzypki w koniczynie,
wieczorem obłok się różowi -
Chodź ze mną, może napotkamy
zakątek, gdzie śpi tajemnica.
W trawach zielonych, jak malachit
pozwól uśmiechy swoje zliczać.
Otwórz spełnieniu drzwi na oścież
zanim się rosy w szron zamienią,
kiedy stoimy
na pomoście
pomiędzy latem,
a jesienią.